Mój plan dnia jest taki sam jak wczorajszy.No prawie, bo dziś mam trening taneczny. Uczę tam małych dzieciaków z wielkimi marzeniami.Taka praca dorywcza. Wstałam, wzięłam prysznic i ubrałam się w to, włosy rozpuściłam i zrobiłam makijaż. Zjadłam jabłko i pojechałam do pracy, ale najpierw zahaczyłam o StarBuks Coffiee. Musiałam kupić kawe Joe'mu i sobie. Nie ma to jak pyszna kawa z rana.
- Hej Joe. - Powiedziałam, gdy tylko weszłam do studia.
- Cześć cześć. - Odparł, jak zawsze uśmiechnięty Joe.
- Kawa dla ciebie. Taka jak zawsze. - Uśmiechnęłam się.
- Oh dziękuję. - Odpowiedział.
- Nie ma za co... Więc dziś co? - Zapytałam popijając kawę.
- 1D i jakaś grupa taneczna może dwie. Znasz Eve. Nigdy nie wtajemnicza, a jak już sie zdecyduje wtajemniczyć kogoś to tylko w połowie. - Powiedział.
- Uhuhu. A ty jak zwykle papierki? - Ja.
- A żebyś wiedziała... Jestem fotografem, wypełniającym papiery, a wynagrodzenie marne. - Joe.
- Wiesz, że mi zawsze możesz coś podrzucić, jakieś papiery albo coś... Chętnie pomogę. - Uśmiechnęłam się do bruneta.
- Nie... i tak wykonujesz 55% mojej pracy. Normalnie to byś tylko siedziała i patrzała jak to robię. Dzięki ci. - Joe.
- Aż 55%... Widzisz jaka jestem pomocna... - Zaśmiałam sie.
- Jak ci się mogę odwdzięczyć? - Zapytał.
- E wystarczy wolny piątek i w weekend. - Uśmiechnęłam się.
- Ok. - Joe.
- To ty se idź już do biura, wypełniaj te papiery, ja rozstawie sprzęt i wezmę się do pracy. Idź już bo Eve cie zastrzeli. - Zaśmiałam się.
- Ok ok. Ufam ci. - Powiedział i poszedł.
Pierwsi byli chłopacy z One Direction.
- Hej. - Powiedzieli chłopcy.
- Cześć. - Odpowiedziałam.
- Ari możemy pogadać? - Zapytał Zayn.
- Zayn nie zarywaj. - Zaśmiał się Harry, a Zayn rzucił się na niego.
- Ejeje rozejm chłopaki, rozejm! - Rozdzieliłam ich.
- Ok. - Harry.
- Ty se Harry idziesz na koniec sali, a ty sie Zayn ogarnij i powiedz to co chciałeś. Louis, Liam i Niall idą z Harry'm, a jak nie to wpierdol. - ja.
- Spokojnie. - powiedzieli i poszli do Hazzy.
- Więc chciałem cię zapytać, czy byś się ze mną nie umówiła? Wiem, że nie znamy się za długo, ale chciałbym cię lepiej poznać... Więc...- Zayn.
- Ok. Tylko powiedz mi kiedy, gdzie i o której. - Ja.
- Więc piątek, czyli jutro, o 20, w Bredstix. Może być? - Zayn.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się.
- Ale wpadnę tak po ciebie o 19, bo zanim dojedziemy do centrum to trochę minie... - Powiedział.
- Spoko. To zapiszę ci adres i numer mojego telefonu tylko potrzebuję kawałek papieru i coś do pisania.- Odparłam i ze stolika wzięłam jakąś czystą karteczkę i długopis, zapisałam, po czym podałam ją Zaynowi.
- Dzięki. - Uśmiechnął się.
- Dobra panowie, czas brać się do roboty. - Powiedziałam.
Sesja trwała dłużej niż przewidywałam, bo aż 3, 5 godziny. Później oni pojechali i zaczęłam przyjmować innych klientów. Z pracy wyszłam o 15, więc wróciłam do domu wzięłam torbę z ciuchami na przebranie i pojechałam do szkoły w której uczę tańca. Weszłam do szkoły przebrałam się w to (tylko bluzka, top i spodnie. bez reszty). Po treningu wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamkę. Usiadłam na kanapie i nagle dostałam SMS'a od Malika.
"- Co powiesz na spacer??? " - Zayn.
"- Bardzo chętnie, ale jestem już w piżamie, więc może ty wpadniesz do mnie? " - Ja.
"- Zaraz będę. ;D" - Zayn.
"- Będę czekać. :P" - Ja
Po 15 minutach usłyszałam, że ktoś puka i wali do drzwi.
- Malik idioto bym usłyszała gdybyś zadzwonił raz dzwonkiem. - Powiedziałam otwierając mu drzwi.
- Oj tam oj tam. - Uśmiechnął się.
- Wejdź. Chcesz coś do picia? - Spytałam.
- Sok? - Malik.
- Idź do salonu, a ja przyniosę picie. - Powiedziałam.
- Dzięki. - Odpowiedział, gdy tylko podałam mu szklankę ze sokiem.
- Więc co cię do mnie sprowadza o 21? Jesteśmy na jutro. - Spytałam zajmując miejsce obok niego na kanapie.
- Tęsknota. - Spojrzał na mnie. Ahh te jego oczy... Czy ja się w nim zakochuję?! O nie! tak nie może być! On wielka gwiazda, a ja? Zwykła dziewczyna, która chce zostać fotografem, choć jej prawdziwym marzeniem jest taniec... Szkoda gadać.
- Ta, akurat. Tęsknić, za takim paszczetem jak ja? - Zaśmiałam się.
- Nie jesteś paszczetem. Taylor Swift jest paszczetem. Ty jesteś piękna. - Uśmiechnął się.
- Dobra zmieniamy temat. Nie lubię gadać na temat mojego wyglądu. No chyba, że chodzi o strój. To jest wyjątek. - Powiedziałam.
- Okej. Więc skąd pochodzisz? - Zayn.
- Z Los Angeles. - Ja.
- Łał, a co cię sprowadziło do deszczowej krainy zwanej Londynem? - Malik.
- Praca i nic więcej... - Ja.
- Nie tęsknisz za domem i za rodziną? Bo wiesz to trochę daleko, ja mam rodziców w kraju, a ty aż w Ameryce. - Nie miłe wspomnienie wróciło.
- Bardzo za nimi tęsknię. Bardzo też chciała bym ich odwiedzić lecz to nie możliwe. - Ja.
- Mogę cię o coś spytać? - Zayn.
- Pewnie. O co chodzi? - Ja.
- Czemu nie możesz ich odwiedzić? - Zayn.
- Bo oni nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym. Ja jako jedyna przeżyłam. To było jakieś 4 lata temu. - Powiedziałam.
- Przepraszam. Nie wiedziałem... - Przytulił mnie.
- Zayn weź mnie puść co? Dusisz. - Ja.
- Wybacz. Więc nie praca cię tu sciągnęła. Prawda? - Zayn.
- Nie... Po prostu chciałam zapomnieć, a tam wszystko mi przypomina o tamtym wypadku. Powiedziałam tak, bo nikt się nigdy nie pyta co i jak. - Uśmiechnęłam się.
- Przepraszam. Jestem idiotom. - Spuścił głowę.
- Nie nie jesteś. - Powiedziałam.
- Na prawdę tak myślisz? - Spytał.
- Tak. Poczytałam trochę o tobie na wikipedii i muszę powiedzieć, że całkiem niezła z ciebie dupa. Mówię tak bo ja patrzę nie tylko na wygląd, ale też na charakter i mam nadzieję, że to co o tobie tam piszą to jest prawda... - Ja.
- A co o mnie piszą? - Zapytał.
- Że jesteś miły, choć czasami łatwo cię zdenerwować, że potrafisz być bardzo opiekuńczy, szalenie zazdrosny, że jesteś zabawny i w ogóle... - Ja.
- W sumie prawda, lecz nie zgadzam się z tą zazdrością. Nie jestem zazdrosny. No dobra czasami jestem, ale nie szalenie zazdrosny. - Zayn.
- Oh ty... Co powiesz na pizze? Zgłodniałam trochę... - Ja.
- Ok. Ja płacę. - Zayn.
- Śnisz kotku. Ty jesteś gościem, więc ja płacę. - Powiedziałam.
- Uhuhu, aż tak mnie lubisz że kotkiem mnie nazywasz? - Zaśmiał się Zayn.
- Wal sie. Ja płace i kropka. - Powiedziałam stanowczo.
- Oj kochanie przyznaj, że mnie lubisz... - Zayn.
- Nie kochaniuj mi tu, bo możesz dostać w papę. - Powiedziałam.
- Kotku... - Powiedział.
- Zayn mogę cię pocałować milion razy i nic to na mnie nie zadziała. - Odpowiedziałam.
- Przekonamy się? - Uśmiechnął się cwano.
- Czy ty proponujesz zakład? - Spytałam.
- Tak. Jeśli ulegniesz mojemu urokowi, czyli się we mnie zakochasz, będziemy razem i spełnią się twoje marzenia. - Powiedział, przez co ja wybuchłam śmiechem.
- Spełnią się moje marzenia? Proszę cię... A jeśli nie ulegnę? - Mówiłam przez śmiech.
- To będę twoim sługom na jakiś miesiąc, góra 2 i sprezentuję ci wycieczkę, gdzie chcesz i na jak długo zechcesz. - Zayn.
- Kupuj bilet na Hawaje, na 2 tyg. pierwszą klasą. I obyś lubił tańczyć... - Spojrzałam na niego.
- Nie ma tak łatwo. Nie poddam się. - Zayn.
- To będzie fajnie, bo ja też. - Powiedziałam stanowczo.
Zamówiliśmy pizzę, później zjedliśmy ją, a 2 godz po tym Zayn poszedł do domu. Gdy ogarniałam szybko salon usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi. Myślałam, że Zayn czegoś zapomniał, lecz się zdziwiłam. Za drzwimi stała moja przyjaciółka z LA.
- Joanne co ty tu robisz? - Zapytałam zdziwiona.
- Przyjechałam się dowiedzieć, czemu wyjechałaś z LA tak poprostu bez porzegnania. - Joanne mnie przytuliła.
- Przepraszam. Wszystko ci wyjaśnie. Wejdź. - Powiedziałam i wpuściłam ją do środka.
- Jesteś mi to winna. Dzwoniłam, ale zdążyłaś zmienić numer. Nie odzywałaś się. Czy to ma związek z tym wypadkiem? - Joanne.
- Ja już dłużej nie mogłam tam wytrzymać. Musiałam. Przepraszam, że się nie odzwywałam, uznałam, że tak będzie lepiej, jeśli zerwe wszystkie kontakty i zacznę nowe życie tu. Układa się całkiem nieźle. Poznałam chłopaka, mam pracę... A co się dzieje w LA? - Ja.
- Smutno bez ciebie. Wszyscy sie pytają co sie z tobą dzieje, gdzie jesteś... A najbardziej Logan... - Usiadła na kanapie.
- Logan... Wow. - Usiadłam koło niej.
- Masz zamiar tam wrócić? - Spytała.
- Jak na razie nie, choć też za wami tęsknie... - Odpowiedziałam.
- Wszystko w swoim czasie. - Uśmiechnęła się.
- A tak przy okazji. Jak mnie znalazłaś? - Spytałam.
- Ktoś mi pomógł, ale nie mogę powiedzieć kto. Anonim. - Joanne.
- To Zayn prawda? - Spojrzałam na nią.
- Jaki Zayn. Ja znam duuużooo Zaynów. - Jo.
- Oj przestań, wiesz który Zayn. Zawsze byłaś dobrą aktorką, ale mnie nie oszukasz. - Ja.
- No ale obiecałam mu... - Powiedziała.
- A my jesteśmy przyjaciółkami. Powiedz mi. - Ja.
- Zayn Malik z One Direction... - Odpowiedziała.
- A to menda... A tak w ogóle skąd go znasz? - Spytałam.
- Heloł, przyjaźnię sie z Niallem... To znaczy przyjaźniłam, bo kontakty sie urwały i później odżyły, bo spotkałam go w Nando's z kolegami, no i bla bla... Bardzo długa historia. - Joanne.
- Oj Jo Jo... Dobra chodźmy już spać, bo jest trochę późno... - Uśmiechnęłam sie.
- Ok ok. - Odparła.
Joanne poszła do pokoiku gościnnego, a ja do swojego pokoju. Przebrałam sie w piżamkę i poszłam spać. Rano ubrałam się w to, włosy spięłam w kłosa i zrobiłam delikatny, lecz ciemny makijaż. Zeszłam na dół, a Joanne już na nogach, ogarnięta i w ogóle, coś pichciła.
- Dzień dobry. - Powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Hej. Jajecznicy? - Spytała.
- Chętnie. - Odpowiedziałam.
- Wybacz moją śmiałość, ale natknęłam się na karteczkę z napisem "KOLACJA Z ZAYN'EM O 20." Randka?- Joanne.
- Nie randka, tylko spotkanie towarzyskie. I muszę być gotowa na 19. - Odparłam.
- Oj tam. Musimy iść na zakupy. Nie możesz iść w byle czym. - Jo.
- Okej. - Ja.
Zayn i Ari do siebie pasują i muszą być razem! Podoba mi się Twoje opowiadanie :):*
OdpowiedzUsuńDziękuję... :*
OdpowiedzUsuń