Skąd ekipa z Glee mnie zna?! Nie jestem sławna, choć mówili kilka razy o mnie w TV. "Siostra Nialla Horana..." "Dziewczyna Zayna Malika..." "Przyjaciółka 1D..." "Jednokierunkowe szaleństwo z Arianą Horan..." "Ariana Horan złamała nogę... " "Ariana Horan walczyła o życie przez 6 miesięcy!" Kilka razy i już jestem sławna?! Zdziwiło mnie to, lecz ucieszyło zarazem. Lea Michele, Cory Monteith, Chris Colfer, Dianna Argon, Amber Riley, Kevin McHale, Jenna Ushkowitz, Mark Salling, Heather Morris, Darren Criss, Naya Rivera, Chord Overstreet, Damian McGinty, Vanessa Lynne-Marie Lengies, Dean Stanley Geyer (kocham go *.*), Nolan Gerard Funk, Harry Shum Jr., Alex Newell, Melissa Benoist, Becca Tobin, Blake Jenner, a nawet Neil Patrick Harris! Ale serio, skąd oni mnie znają?!
- Co się stało? - Spytał Zayn.
- Ekipa z Glee zaprosiła mnie do grona znajomych na FB. - Odpowiedziałam.
- Co? - Zdziwił się.
- No właśnie to! Ja nie jestem sławna, więc skąd oni wiedzą o moim istnieniu?! - Ja.
- No wiesz... Jesteś siostrą Niallera, moją dziewczyną, pokazujesz się z nami, mówili o tobie w TV... Więc jesteś celebrytką. - Zaśmiał się.
- Ale GLEE?! - Krzyknęłam.
- Wierz mi, lub nie, ale też chciałbym mieć ich w znajomych. - Powiedział.
-A no widzisz jaka jestem zajebista? - Zaśmiałam się.
- Najzajebistrza na świecie. I tylko moja. - Szepnął i zaczął mnie całować.
- Chciałabym nie mieć już tego gipsu... - Powiedziałam smutno.
- Ja też, ale jak będziesz go nosić, to może szybciej ci zdejmą. Wytrzymamy? - Spojrzał mi w oczy.
- Nie. - Odparłam stanowczo.
- A jak ładnie poproszę? - Spytał.
- To powiem, że dla ciebie się postaram. - Odpowiedziałam.
- Kocham cię. - Odezwał się po chwili ciszy.
- Udowodnij to. - Powiedziałam.
- Jak? - Spytał.
- Wykrzycz to całemu światu. - Odparłam.
- Kocham cię. - Szepnął mi tak seksownie do ucha.
- Czemu szepnąłeś? - Zapytałam.
- Bo to ty jesteś moim caaaaałym światem. - Zaśmiał się.
- Nie zrobię ci loda. - Powiedziałam.
- Nie myślę tylko o seksie. Co ja Harry jestem? - Spytał.
- Zayn to, że jestem młodsza od ciebie o 2 lata, to nie oznacza, że nie znam facetów i życia. Nie miałam wielu chłopaków, ale każdy chciał tylko i wyłącznie tego. Gdy odmawiałam nastawał koniec związku. - Podciągnęłam kolana do twarzy.
- Ej... Ari... To nie oznacza, że ja taki jestem. Ja nie będę ci groził, że jak nie prześpisz się ze mną, albo jak nie zrobisz mi loda to będzie koniec związku i nie będzie już nas. Moje KOCHAM CIĘ, nie są puste, tak jak tamtych gnojków. Mówię to, bo mi na tobie zależy, a nie, na tym żeby cię przelecieć. Wiem, są plotki, jak traktuję dziewczyny, ale to wszystko są kłamstwa! - Krzyknął. Przyznaję w tamtej chwili trochę się go bałam.
- Przepraszam... - Szepnęłam płacząc. Wstałam, ale mocno chwycił mnie za nadgarstki. - To boli... - Nadal szeptałam.
- To ja przepraszam... Nie powinienem na ciebie krzyczeć. Po prostu mam dosyć tych kłamstw, które ludzie o mnie wygadują, lub piszą w internecie, a ty w to uwierzyłaś. To mnie najbardziej zraniło. Wierzysz tym kłamstwom... - Powiedział.
- Skąd mam wiedzieć jaki jesteś, skoro nic mi nie mówisz? Znam cię tylko z internetu, więc jak mam nie wierzyć tym kłamstwom? Lepiej wierzyć w kłamstwa, niż nie znać w ogóle prawdy... - Powiedziałam.
- Przepraszam Ari... - Pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Jaki boski smak miały jego usta! Nie mogłam się oprzeć...
I'm falling deeper everyday. I'm getting lost and I can't find my way.
sobota, 5 października 2013
niedziela, 22 września 2013
40 - Zemsta.
- To co z tym robimy? - Zapytała.
- Ty mi się kurwa pytasz? Jesteś Joanne Brown gdzie ta wredna suka, którą o dziwo kochałam, bo nie była dla mnie wredna? - Zapytałam.
- Niall ją zamknął w szafie. - Odparła.
- To ją uwolnimy. - Pokuśtykałam do szafy i ją odtworzyłam. - Tu jest? Czy mamy już pomysł?
- Zemsta... - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Nawet mam pomysł na tą zemstę, ale potrzebujemy chłopaków. - Powiedziałam.
- Co proponujesz? - Spytała.
- Em... Pobudki zimną wodą, wyłączenie mu budzika, e... I to chyba wszystko. Albo poprostu strzeli mu się liścia, czy dwa i to powinno chba załatwić sprawę. - Powiedziałam.
- Nie złe. To co wołamy ich? - Spytałam.
- Ok, ale Harry nie może się dowiedzieć. Więc, jak? - Jo.
- I tak ma wszystko w dupie, więc co? - Ja.
- Ok... Zejdźmy na dół i udajmy, jakby nigdy nic się nie stało. - Powiedziała.
- No dobra, tylko daj mi chwilę, bo jakby nie patrzeć to mam gips na całej nodze. - Odpowiedziałam.
- Czekaj pomogę ci... - Odparła Joanne i mi pomogła zejść na dół. Chłopacy siedzieli w salonie, ale Hazzy było.
- A Stylesa gdzie wywiało? - Spytałam podchodząc do kanapy.
- Wyszedł. Mogłaś zawołać, bym ci pomógł... - Powiedział Zayn i usadził mnie na swoich kolanach.
- Czemu traktujesz mnie jak kalekę? Umiem chodzić. - Odparłam.
- Ale masz oszczędzać tą nogę... Im bardziej będziesz na nią uważać, tym szybciej wyciągną cię z gipsu. - Wyjaśnił.
- Ale ja tu tylko na chwile... Wykorzystam to, że nie ma Harryego w domu. Razem z Joanne wymyśliłyśmy zemstę na Harryego. Wy będziecie jeździć do studia, a mu się budzik wyłączy, bo spać się nie da. A później, ja, bo zostanę w domu, to obudzę go wiaderkiem wody... A wy będziecie dla niego wredni. Taka mała przyjacielska zemsta. - Odparłam.
- Ale dziewczyny, czy to dobry pomysł? - Zapytał Niall.
- Tak! Mam dosyć, że traktuje nas jak dziwki. Nie pamiętacie, co się działo jak Ariana żyła ostatnie 6 miesięcy? Wtedy jak miała białaczkę? Ukrywał przed nami, że jest ojcem dziecka LASKI Zayna. Zdradził i przyjaciela i dziewczynę. - Wyjaśniła Joanne.
- BYŁEJ laski. - Zaznaczył Zayn.
- Jeden kij. - Odparła Joanne.
- Chore to wszystko. Ta cała sytuacja... - Powiedziałam.
- Zgodzę się z tobą. - Poparł mnie Malik.
- To co pomożecie nam? - Spytała Joanne.
- Ja wchodzę. - Zayn.
- Ja też... - Powiedział Niall.
- No dobra. - Louis.
- Liam? - Zapytałam.
- Damy mu porządną nauczkę. - Liam.
- Zayn zanieś mnie do pokoju. - Zmieniłam temat.
- Serio? Teraz? Może najpierw coś zjesz? - Zapytał Mulat.
- 2 tosty z serem i oczywiście szynką, nie zapomnij o pomidorze, ogórku zielonym i rzodkiewce. - Odparłam.
- A może jednak głoduj? - Malik.
- Jestem tak strasznie głodna...- Zrobiłam smutną minkę.
- Grr... - Warknął i poszedł.
- Ari jakie wymagania... - Zaśmiał się Louis.
- No co? U mnie taka kolacja to nic... Poczekajcie do rana. - Odpowiedziałam.
- Ohoho! - Zaśmiali się.
- Dobra ludzie. Uciekam. - Ledwie wstałam z pomocą Nialla i Joanne z kanapy.
- Może ci pomogę siostrzyczko? - Zapytał Niall.
- No w sumie... Mógłbyś. Tyle jest tych schodów... - Spojrzałam na schody.
- Nigdzie się nie ruszasz! Najpierw zjesz! - Krzyknął z kuchni Zayn.
- Wiejemy! - Powiedziałam i pokuśtykałam do schodów.
- Ariana lepiej żebyś siedziała w salonie na kanapie... - Ostrzegł Malik.
- A nie mogę zjeść w pokoju? - Zapytałam robiąc słodką minkę.
- No dobra. Niall pomóż mi. - Powiedział Zayn, a mój brat od razu znalazł się przy nim i czekał aż Malik da mu talerz z moimi tostami.
- O nie głodomorze. Malik bierze talerz. - Powiedziałam a mój brat wziął mnie na ręce, a Zayn z bananem na ryju trzymał talerz.
- No to może chociaż gryza? - Zapytał Blondyn.
- Gryza, a nie pół kanapki Niall. - Ostrzegłam a ten ugryzł moją kanapkę.
- Dobra. Maliczku.... - Zwrócił się do mojego chłopaka.
- Ile? - A ten załapał o co chodzi i się spytał.
- Zaskocz mnie. - Niall położył mnie na łóżku i wyszedł z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Z kim ja pracuję... - Mruknął Zayn.
- Z nimi. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam się zajadać moją kolacją.
- Chcesz coś jeszcze kochanie? - Zapytał.
- Rozwal mi gips. - Odpowiedziałam.
- Chciałbym skarbie, ale nie mogę. - Powiedział smutno.
- To sama rozwalę. Przynieś młotek. - Rozkazałam.
- Nie, bo kość ci się nie zrośnie prawidłowo i będą ci łamać na nowo i będziesz jeszcze dłużej w gipsie. Nie chcesz tego. Przeżyłem takie coś i nie jest to fajne. - Odpowiedział.
- Ugh! - Jęknęłam.
- Posiedzieć tu z tobą? - Zapytał.
- Idź do nich, a ja se wejdę na FB. - Powiedziałam.
- Nie chce mi się. - Ułożył się obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
- A tobie co? - Spytałam.
- Kocham cię. - Szepnął.
- Ja ciebie też, ale fryzura ci się rozwali. - Odpowiedziałam.
- Mam to gdzieś. Tylko ty możesz psuć mi fryzurę. - Odparł.
- Czuję się zaszczycona... - Zaśmiałam się.
- I powinnaś. - Również się zaśmiał.
- Podasz mi MacBooka? - Spytałam, a ten bez słowa wstał i podał mi to o co prosiłam, po czym wrócił do poprzedniej czynności, czyli leżenie obok mnie, z głową na moim ramieniu.
Weszłam na FB. Kilka osób zaprosiło mnie do grona znajomych. Zdziwiło mnie kto to był...
___________________________________________
Jak widzicie, powróciłam! Nie uśmierciłam ich i będę kontynuować to opowiadanie, chyba że nie chcecie. :( Mam nadzieję, że będziecie ładnie komentować jak kiedyś. :) Przepraszam was, że chciałam usunąć tego bloga. Nie bijcie! ;( Wynagrodzę to wam. :P May xx
- Ty mi się kurwa pytasz? Jesteś Joanne Brown gdzie ta wredna suka, którą o dziwo kochałam, bo nie była dla mnie wredna? - Zapytałam.
- Niall ją zamknął w szafie. - Odparła.
- To ją uwolnimy. - Pokuśtykałam do szafy i ją odtworzyłam. - Tu jest? Czy mamy już pomysł?
- Zemsta... - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Nawet mam pomysł na tą zemstę, ale potrzebujemy chłopaków. - Powiedziałam.
- Co proponujesz? - Spytała.
- Em... Pobudki zimną wodą, wyłączenie mu budzika, e... I to chyba wszystko. Albo poprostu strzeli mu się liścia, czy dwa i to powinno chba załatwić sprawę. - Powiedziałam.
- Nie złe. To co wołamy ich? - Spytałam.
- Ok, ale Harry nie może się dowiedzieć. Więc, jak? - Jo.
- I tak ma wszystko w dupie, więc co? - Ja.
- Ok... Zejdźmy na dół i udajmy, jakby nigdy nic się nie stało. - Powiedziała.
- No dobra, tylko daj mi chwilę, bo jakby nie patrzeć to mam gips na całej nodze. - Odpowiedziałam.
- Czekaj pomogę ci... - Odparła Joanne i mi pomogła zejść na dół. Chłopacy siedzieli w salonie, ale Hazzy było.
- A Stylesa gdzie wywiało? - Spytałam podchodząc do kanapy.
- Wyszedł. Mogłaś zawołać, bym ci pomógł... - Powiedział Zayn i usadził mnie na swoich kolanach.
- Czemu traktujesz mnie jak kalekę? Umiem chodzić. - Odparłam.
- Ale masz oszczędzać tą nogę... Im bardziej będziesz na nią uważać, tym szybciej wyciągną cię z gipsu. - Wyjaśnił.
- Ale ja tu tylko na chwile... Wykorzystam to, że nie ma Harryego w domu. Razem z Joanne wymyśliłyśmy zemstę na Harryego. Wy będziecie jeździć do studia, a mu się budzik wyłączy, bo spać się nie da. A później, ja, bo zostanę w domu, to obudzę go wiaderkiem wody... A wy będziecie dla niego wredni. Taka mała przyjacielska zemsta. - Odparłam.
- Ale dziewczyny, czy to dobry pomysł? - Zapytał Niall.
- Tak! Mam dosyć, że traktuje nas jak dziwki. Nie pamiętacie, co się działo jak Ariana żyła ostatnie 6 miesięcy? Wtedy jak miała białaczkę? Ukrywał przed nami, że jest ojcem dziecka LASKI Zayna. Zdradził i przyjaciela i dziewczynę. - Wyjaśniła Joanne.
- BYŁEJ laski. - Zaznaczył Zayn.
- Jeden kij. - Odparła Joanne.
- Chore to wszystko. Ta cała sytuacja... - Powiedziałam.
- Zgodzę się z tobą. - Poparł mnie Malik.
- To co pomożecie nam? - Spytała Joanne.
- Ja wchodzę. - Zayn.
- Ja też... - Powiedział Niall.
- No dobra. - Louis.
- Liam? - Zapytałam.
- Damy mu porządną nauczkę. - Liam.
- Zayn zanieś mnie do pokoju. - Zmieniłam temat.
- Serio? Teraz? Może najpierw coś zjesz? - Zapytał Mulat.
- 2 tosty z serem i oczywiście szynką, nie zapomnij o pomidorze, ogórku zielonym i rzodkiewce. - Odparłam.
- A może jednak głoduj? - Malik.
- Jestem tak strasznie głodna...- Zrobiłam smutną minkę.
- Grr... - Warknął i poszedł.
- Ari jakie wymagania... - Zaśmiał się Louis.
- No co? U mnie taka kolacja to nic... Poczekajcie do rana. - Odpowiedziałam.
- Ohoho! - Zaśmiali się.
- Dobra ludzie. Uciekam. - Ledwie wstałam z pomocą Nialla i Joanne z kanapy.
- Może ci pomogę siostrzyczko? - Zapytał Niall.
- No w sumie... Mógłbyś. Tyle jest tych schodów... - Spojrzałam na schody.
- Nigdzie się nie ruszasz! Najpierw zjesz! - Krzyknął z kuchni Zayn.
- Wiejemy! - Powiedziałam i pokuśtykałam do schodów.
- Ariana lepiej żebyś siedziała w salonie na kanapie... - Ostrzegł Malik.
- A nie mogę zjeść w pokoju? - Zapytałam robiąc słodką minkę.
- No dobra. Niall pomóż mi. - Powiedział Zayn, a mój brat od razu znalazł się przy nim i czekał aż Malik da mu talerz z moimi tostami.
- O nie głodomorze. Malik bierze talerz. - Powiedziałam a mój brat wziął mnie na ręce, a Zayn z bananem na ryju trzymał talerz.
- No to może chociaż gryza? - Zapytał Blondyn.
- Gryza, a nie pół kanapki Niall. - Ostrzegłam a ten ugryzł moją kanapkę.
- Dobra. Maliczku.... - Zwrócił się do mojego chłopaka.
- Ile? - A ten załapał o co chodzi i się spytał.
- Zaskocz mnie. - Niall położył mnie na łóżku i wyszedł z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Z kim ja pracuję... - Mruknął Zayn.
- Z nimi. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam się zajadać moją kolacją.
- Chcesz coś jeszcze kochanie? - Zapytał.
- Rozwal mi gips. - Odpowiedziałam.
- Chciałbym skarbie, ale nie mogę. - Powiedział smutno.
- To sama rozwalę. Przynieś młotek. - Rozkazałam.
- Nie, bo kość ci się nie zrośnie prawidłowo i będą ci łamać na nowo i będziesz jeszcze dłużej w gipsie. Nie chcesz tego. Przeżyłem takie coś i nie jest to fajne. - Odpowiedział.
- Ugh! - Jęknęłam.
- Posiedzieć tu z tobą? - Zapytał.
- Idź do nich, a ja se wejdę na FB. - Powiedziałam.
- Nie chce mi się. - Ułożył się obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
- A tobie co? - Spytałam.
- Kocham cię. - Szepnął.
- Ja ciebie też, ale fryzura ci się rozwali. - Odpowiedziałam.
- Mam to gdzieś. Tylko ty możesz psuć mi fryzurę. - Odparł.
- Czuję się zaszczycona... - Zaśmiałam się.
- I powinnaś. - Również się zaśmiał.
- Podasz mi MacBooka? - Spytałam, a ten bez słowa wstał i podał mi to o co prosiłam, po czym wrócił do poprzedniej czynności, czyli leżenie obok mnie, z głową na moim ramieniu.
Weszłam na FB. Kilka osób zaprosiło mnie do grona znajomych. Zdziwiło mnie kto to był...
___________________________________________
Jak widzicie, powróciłam! Nie uśmierciłam ich i będę kontynuować to opowiadanie, chyba że nie chcecie. :( Mam nadzieję, że będziecie ładnie komentować jak kiedyś. :) Przepraszam was, że chciałam usunąć tego bloga. Nie bijcie! ;( Wynagrodzę to wam. :P May xx
poniedziałek, 1 lipca 2013
39 - Nareszcie w domku...
Lot był jak zwykle długi i wyczerpujący. Ta noga mnie strasznie mocno boli. Zauważyłam, że Harry zaczął się przystawiać do Joanne. Oj źle to się skończy.
W domu byliśmy dopiero o 19. Zayn pomógł doczołgać się do pokoju. Nareszcie w swoim łóżeczko.
- Mój boże... - Jęknęłam rozkładając się na łożu.
- Zapomniałaś jak jest wygodnie co? - Zaśmiał się.
- Już pamiętam. - Uśmiechnęłam się i poprawiłam się do pozycji siedzącej.
- Oj teraz to se poleżysz w tym łóżku. - Odpowiedział.
- Nie denerwuj mnie. - Syknęłam.
- Rozchmurz się kochanie, będę dotrzymywał ci towarzystwa. - Uśmiechnął się i położył koło mnie.
- Ale ja w ogóle nie chcę leżeć... Wiesz doskonale jaka jestem. Nie umiem siedzieć w jednym miejscu. - Jęknęłam.
- Wiem... A kiedy zdejmują ci gips? - Zapytał.
- Za trzy miesiące. - Odparłam smutno.
- Dasz radę... - Uśmiechnął się.
***
Właśnie teraz całą rodziną robimy kolację. Nawet ja.
- Harry ja pierdole weź sie ogarnij i mnie zostaw! - Krzyknęła Joanne i strzeliła mu liścia, po czym poszła.
- Pójdę za nią. - Oznajmiłam i pokuśtykałam za po mocą kuli do jej i Nialla pokoju.
- Czego?! - Spytała groźnie.
- Spokojnie to tylko ja... - Powiedziałam.
- Jak on mnie wkurwia! - Krzyknęła.
- To co ja miałam powiedzieć? Wytrzymałam z tym idiotą pół roku... - Mruknęłam.
________________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki! Nie miałam pomysłu... Ktoś to w ogóle jeszcze czyta??? :P Powróciłam! I to z wielkim hukiem!. :P Tadaaaa! May xx :*
W domu byliśmy dopiero o 19. Zayn pomógł doczołgać się do pokoju. Nareszcie w swoim łóżeczko.
- Mój boże... - Jęknęłam rozkładając się na łożu.
- Zapomniałaś jak jest wygodnie co? - Zaśmiał się.
- Już pamiętam. - Uśmiechnęłam się i poprawiłam się do pozycji siedzącej.
- Oj teraz to se poleżysz w tym łóżku. - Odpowiedział.
- Nie denerwuj mnie. - Syknęłam.
- Rozchmurz się kochanie, będę dotrzymywał ci towarzystwa. - Uśmiechnął się i położył koło mnie.
- Ale ja w ogóle nie chcę leżeć... Wiesz doskonale jaka jestem. Nie umiem siedzieć w jednym miejscu. - Jęknęłam.
- Wiem... A kiedy zdejmują ci gips? - Zapytał.
- Za trzy miesiące. - Odparłam smutno.
- Dasz radę... - Uśmiechnął się.
***
Właśnie teraz całą rodziną robimy kolację. Nawet ja.
- Harry ja pierdole weź sie ogarnij i mnie zostaw! - Krzyknęła Joanne i strzeliła mu liścia, po czym poszła.
- Pójdę za nią. - Oznajmiłam i pokuśtykałam za po mocą kuli do jej i Nialla pokoju.
- Czego?! - Spytała groźnie.
- Spokojnie to tylko ja... - Powiedziałam.
- Jak on mnie wkurwia! - Krzyknęła.
- To co ja miałam powiedzieć? Wytrzymałam z tym idiotą pół roku... - Mruknęłam.
________________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki! Nie miałam pomysłu... Ktoś to w ogóle jeszcze czyta??? :P Powróciłam! I to z wielkim hukiem!. :P Tadaaaa! May xx :*
wtorek, 25 czerwca 2013
38 - Studia cz.6
* 12. 03. 2015 r. *
Dziś z Joanne mamy jakieś wiosenne przedstawienie. Od rana mamy różne treningi, by wieczorem pokazać na co nas stać. Ćwiczymy i ćwiczymy. Niestety los chciał mi zrobić na złość i zrobiłam jeden nie właściwy krok i chyba złamałam sobie nogę. Przyjechała karetka i mnie zabrała. Lekarz powiedział, że musi mi jakieś śruby wkręcić w kolano, czy jakoś tak.
***
- Joanne? Co ja tu robię? Czemu mam całą nogę w gipsie? - Od razu zaczęłam serię pytań.
- Spokojnie. Na próbie przed przedstawieniem potknęłaś się i złamałaś nogę. Miałaś operację i po 3 miesiącach się obudziłaś. Musieli ci wkręcić śruby w kolano. Zayn jest w Nowym Jorku i właśnie tu jedzie. - Powiedziała.
- Co? Który dzisiaj? - Spytałam.
- 20 czerwca. - Odpowiedziała.
- Za tydzień koniec roku i wracamy do Londynu prawda? - Ja.
- Tak. - Odparła.
- Co przegapiłam? - ja.
- Jak Matt dostaje po ryju od Zayn'a. Popłakał się jak mała dziewczynka.. - Zaśmiała się.
- Serio? - Zdziwiłam się.
- Tak. Matt się sadził na Malika, więc ten mu dał w pysk. - Odpowiedziała.
- Chcę stąd wyjść. - Powiedziałam.
- Dopiero za 3 dni. - Joanne.
- Mam to w dupie mają mnie wypuścić! - Krzyknęłam.
- O widzę, że pani się już obudziła... Jak się pani czuje? - Do sali wszedł lekarz.
- Nieźle. Może mnie już pan wypuścić do domu. - Powiedziałam.
- Hm. Bardzo chętnie, ale nie mogę. - Odparł.
- Mogę wypisać się na własne życzenie. Więc proszę przynieść wypis. - Odpowiedziałam.
- Może się pani wypisać dopiero jutro. - Odparł i wyszedł.
- To... Zayn zaraz będzie... Tak? - Spytałam Joanne.
- Ta...Przywiezie ci telefon, żebyśmy mogli z tobą jakoś skontaktować. - Odpowiedziała, a do sali wparowali chłopacy.
- Kochanie przepraszam, ale Joanne dopiero wczoraj wieczorem mnie o tym poinformowała. - Powiedział Zayn i mnie pocałował.
- No co?! Nie wiedziałam, czy mu powiedzieć, czy nie! - Krzyknęła.
- Dobrze zrobiłaś Joanne. - Powiedziałam.
- Ja powinienem o tym wiedzieć. Jestem twoim bratem. - Odezwał się Niall.
- Oj tam. - Odpowiedziałam.
- Kiedy cię wypuszczają? - Zapytał Liam.
- Jutro na własne życzenie. - Odparłam.
- A czemu nie dzisiaj? - Spytał Harry.
- Nie pozwolili mi... - Powiedziałam.
*28. 06. 2015r.*
Zakończenie szybko minęło. Chłopaki pomogli zapakować mi i Joanne nasze bagaże. Tzn. jej, bo mi nie pozwolili mi się ruszyć z tą nogą. Nie lubię tak siedzieć w jednym miejscu.
- Dobra. Wszystko spakowane. - Ogłosił Niall.
- Hej... - Do pokoju wszedł Matt.
- Cześć. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Pa... - Powiedział chamsko Malik.
- Zayn spokojnie. - Uspokoiłam go.
- Dobra... - Mruknął zdenerwowany.
- Wow... Dawno cię nie widziałem... Fajny gips. - Uśmiechnął się.
- Dzięki... W tym gipsie będę przez jakieś 3 miesiące, jak dobrze pójdzie... - Odpowiedziałam.
- A czemu cię nie było w szkole przez tak długi czas? Od tego złamania.... - Spytał.
- Była w śpiączce. - Odpowiedziała za mnie Joanne.
- Aha... Czyli teraz wracacie do Londynu tak? - Matt.
- Tak. A tak właściwie co ty tu robisz, skoro skończyłeś studia rok temu? - Spytała go Joanne.
- Em, mieszkam nie daleko, a chciałem się z wami pożegnać... - Wyjaśnił.
- To pa... - Zayn.
- Zayn proszę cię. - Powiedziałam i próbowałam wstać.
- Poczekaj pomogę ci. - Powiedział Harry i pomógł mi.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam.
- Stoisz? - Spytał.
- Nie, latam... Pewnie, że stoję. Tylko musisz mi podać kule. - Powiedziałam, a on podał mi to o co prosiłam.
- Masz. - Odparł Harry, a ja do kuśtykałam do Matt'a i go przytuliłam.
- Dzięki za wszystko. - Powiedziałam.
- Będę za tobą tęsknić. - Odparł.
- A za mną nie będziesz? - Spytała Joanne.
- Wylałaś na mnie kawę. Prosto na głowę. 10 razy w ciągu tygodnia. - Powiedział Matt.
- Dobrze! High Five! - Krzyknął ze śmiechem Zayn i przybił piątkę z Joanne.
- Zayn!- Syknęłam na niego.
- No co?! - Spytał.
- Em, dobra. Musimy się zbierać, taksówka czeka. - Ogłosił Liam.
- To pa Ariana. - Powiedział, pocałował mnie w policzek i poszedł.
- Nie lubię go. - Powiedział Harry.
- Ja też. - Zayn.
- No nareszcie ktoś podziela moje zdanie. - Odparła Joanne.
- To tylko znajomy! - Krzyknęłam.
- Dobra chodźmy. - Powiedział Niall.
- Chodź kochanie, pomogę ci. - Powiedział Zayn i wziął mnie na ręce.
- Wariacie co ty robisz? Umiem sama zejść. - Zdziwiłam się.
- Nie. Masz oszczędzać nogę, a po za tym to jak się potkniesz to co? - Spytał.
- Jeny, ale masz problemy... - Powiedziałam.
Więc wracamy do Londynu. Prywatnym odrzutowcem chłopaków. Z jednej strony cieszę się jak głupia, że wracam do domu, ale z drugiej strony, jestem smutna, bo naprawdę polubiłam Nowy Jork. Tyle się tam wydarzyło...
_______________________________________________________
I jest kolejny. :3 Pamiętajcie, żeby komentować tego i mojego 2 bloga. Link macie po prawej stronie >>>
Kocham was! Jesteście wspaniałe. :* <3 May xx
Dziś z Joanne mamy jakieś wiosenne przedstawienie. Od rana mamy różne treningi, by wieczorem pokazać na co nas stać. Ćwiczymy i ćwiczymy. Niestety los chciał mi zrobić na złość i zrobiłam jeden nie właściwy krok i chyba złamałam sobie nogę. Przyjechała karetka i mnie zabrała. Lekarz powiedział, że musi mi jakieś śruby wkręcić w kolano, czy jakoś tak.
***
- Joanne? Co ja tu robię? Czemu mam całą nogę w gipsie? - Od razu zaczęłam serię pytań.
- Spokojnie. Na próbie przed przedstawieniem potknęłaś się i złamałaś nogę. Miałaś operację i po 3 miesiącach się obudziłaś. Musieli ci wkręcić śruby w kolano. Zayn jest w Nowym Jorku i właśnie tu jedzie. - Powiedziała.
- Co? Który dzisiaj? - Spytałam.
- 20 czerwca. - Odpowiedziała.
- Za tydzień koniec roku i wracamy do Londynu prawda? - Ja.
- Tak. - Odparła.
- Co przegapiłam? - ja.
- Jak Matt dostaje po ryju od Zayn'a. Popłakał się jak mała dziewczynka.. - Zaśmiała się.
- Serio? - Zdziwiłam się.
- Tak. Matt się sadził na Malika, więc ten mu dał w pysk. - Odpowiedziała.
- Chcę stąd wyjść. - Powiedziałam.
- Dopiero za 3 dni. - Joanne.
- Mam to w dupie mają mnie wypuścić! - Krzyknęłam.
- O widzę, że pani się już obudziła... Jak się pani czuje? - Do sali wszedł lekarz.
- Nieźle. Może mnie już pan wypuścić do domu. - Powiedziałam.
- Hm. Bardzo chętnie, ale nie mogę. - Odparł.
- Mogę wypisać się na własne życzenie. Więc proszę przynieść wypis. - Odpowiedziałam.
- Może się pani wypisać dopiero jutro. - Odparł i wyszedł.
- To... Zayn zaraz będzie... Tak? - Spytałam Joanne.
- Ta...Przywiezie ci telefon, żebyśmy mogli z tobą jakoś skontaktować. - Odpowiedziała, a do sali wparowali chłopacy.
- Kochanie przepraszam, ale Joanne dopiero wczoraj wieczorem mnie o tym poinformowała. - Powiedział Zayn i mnie pocałował.
- No co?! Nie wiedziałam, czy mu powiedzieć, czy nie! - Krzyknęła.
- Dobrze zrobiłaś Joanne. - Powiedziałam.
- Ja powinienem o tym wiedzieć. Jestem twoim bratem. - Odezwał się Niall.
- Oj tam. - Odpowiedziałam.
- Kiedy cię wypuszczają? - Zapytał Liam.
- Jutro na własne życzenie. - Odparłam.
- A czemu nie dzisiaj? - Spytał Harry.
- Nie pozwolili mi... - Powiedziałam.
*28. 06. 2015r.*
Zakończenie szybko minęło. Chłopaki pomogli zapakować mi i Joanne nasze bagaże. Tzn. jej, bo mi nie pozwolili mi się ruszyć z tą nogą. Nie lubię tak siedzieć w jednym miejscu.
- Dobra. Wszystko spakowane. - Ogłosił Niall.
- Hej... - Do pokoju wszedł Matt.
- Cześć. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Pa... - Powiedział chamsko Malik.
- Zayn spokojnie. - Uspokoiłam go.
- Dobra... - Mruknął zdenerwowany.
- Wow... Dawno cię nie widziałem... Fajny gips. - Uśmiechnął się.
- Dzięki... W tym gipsie będę przez jakieś 3 miesiące, jak dobrze pójdzie... - Odpowiedziałam.
- A czemu cię nie było w szkole przez tak długi czas? Od tego złamania.... - Spytał.
- Była w śpiączce. - Odpowiedziała za mnie Joanne.
- Aha... Czyli teraz wracacie do Londynu tak? - Matt.
- Tak. A tak właściwie co ty tu robisz, skoro skończyłeś studia rok temu? - Spytała go Joanne.
- Em, mieszkam nie daleko, a chciałem się z wami pożegnać... - Wyjaśnił.
- To pa... - Zayn.
- Zayn proszę cię. - Powiedziałam i próbowałam wstać.
- Poczekaj pomogę ci. - Powiedział Harry i pomógł mi.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam.
- Stoisz? - Spytał.
- Nie, latam... Pewnie, że stoję. Tylko musisz mi podać kule. - Powiedziałam, a on podał mi to o co prosiłam.
- Masz. - Odparł Harry, a ja do kuśtykałam do Matt'a i go przytuliłam.
- Dzięki za wszystko. - Powiedziałam.
- Będę za tobą tęsknić. - Odparł.
- A za mną nie będziesz? - Spytała Joanne.
- Wylałaś na mnie kawę. Prosto na głowę. 10 razy w ciągu tygodnia. - Powiedział Matt.
- Dobrze! High Five! - Krzyknął ze śmiechem Zayn i przybił piątkę z Joanne.
- Zayn!- Syknęłam na niego.
- No co?! - Spytał.
- Em, dobra. Musimy się zbierać, taksówka czeka. - Ogłosił Liam.
- To pa Ariana. - Powiedział, pocałował mnie w policzek i poszedł.
- Nie lubię go. - Powiedział Harry.
- Ja też. - Zayn.
- No nareszcie ktoś podziela moje zdanie. - Odparła Joanne.
- To tylko znajomy! - Krzyknęłam.
- Dobra chodźmy. - Powiedział Niall.
- Chodź kochanie, pomogę ci. - Powiedział Zayn i wziął mnie na ręce.
- Wariacie co ty robisz? Umiem sama zejść. - Zdziwiłam się.
- Nie. Masz oszczędzać nogę, a po za tym to jak się potkniesz to co? - Spytał.
- Jeny, ale masz problemy... - Powiedziałam.
Więc wracamy do Londynu. Prywatnym odrzutowcem chłopaków. Z jednej strony cieszę się jak głupia, że wracam do domu, ale z drugiej strony, jestem smutna, bo naprawdę polubiłam Nowy Jork. Tyle się tam wydarzyło...
_______________________________________________________
I jest kolejny. :3 Pamiętajcie, żeby komentować tego i mojego 2 bloga. Link macie po prawej stronie >>>
Kocham was! Jesteście wspaniałe. :* <3 May xx
37 - Studia cz. 5
***1.09.13r.***
Zaczęłyśmy studia w Julliard' ie. Poniedziałek... Pierwsza lekcja, Historia sztuki. Wstałam o 6, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w TO, włosy związałam w niedbałego koka na czubku głowy, a makijaż był delikatny. Po mojej porannej toalecie obudziłam Joanne.
- Jo wstawaj, bo się spóźnimy. - Powiedziałam lekko potrząsając ją.
- Jeszcze 5 minut, mamo. - Odparła całkiem zaspana.
- Nie. Na 7:30 mamy zajęcia. - Odpowiedziałam.
- A która godzina? - Zapytała.
- 6:55. - Skłamałam. Tak na prawdę była godzina 6:45, ale chciałam, żeby się pośpieszyła.
- O kurwa! - Krzyknęła i pobiegła do łazienki. Po jakiś 20 minutach była gotowa.
- Już? - Spytałam.
- Tak. Możemy iść. - Powiedziała.
- Poczekaj mamy jeszcze czas. Jest dopiero 5 po 7. - Odpowiedziałam.
- Co? Ale ja tam siedziałam jakieś 20 min... - Jo.
- Nom. Ale gdybym ci powiedziała jaka jest dokładnie godzina zaczęłabyś się guzdrać i byśmy się spóźniły. - wyjaśniłam.
- A... Skąd masz bransoletkę Harry' ego? - Zapytała.
- Jak byliśmy razem to mu ją zabrałam... Nie wiem skąd ona znalazła się w mojej torbie, skoro ja ją odkładałam na stolik, jak zerwaliśmy. Ale fajna jest i to jedyna fajna pamiątka jaka mi po nim została. - Wyjaśniłam.
- Aha... A może jeszcze pójdziemy do Starbuksa? - Joanne.
- Ok. - Odparłam i poszłyśmy.
Matt akurat był w starbuksie, tylko nie za ladą.
- Hej Matty. - Powiedziałam.
- Cześć brzydalu. - Powiedziała Joanne.
- Joanne... - Ja.
- No co? - Jo.
- Idź zamów kawę. - Powiedziałam, a Jo poszła.
- Co tam śliczna? - Zapytał Matt.
- Ale ty wiesz, że mam chłopaka? - Spytałam.
- Wiem... Malik. I co? - Matt.
- Przestań Matt. Nie śmieszne... - Odpowiedziałam.
- Zapytałem tylko: co tam śliczna. No bo jesteś śliczna... A zawsze można odbić... - Uśmiechnął się.
- Nie, nie można. Joanne chodź stąd. - Powiedziałam, a ciemnowłosa akurat odbierała napój.
- Pędzę. - Odparła i wyszłyśmy.
Od razu poszyłyśmy na zajęcia. Szybko zleciało...
______________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale wena mnie znów opuszcza. Za to na moim nowym blogu [LINK] są bohaterowie i 1rozdział. Tak też komentujcie. Również o 1D. :) Mogę na was liczyć? May xx
Zaczęłyśmy studia w Julliard' ie. Poniedziałek... Pierwsza lekcja, Historia sztuki. Wstałam o 6, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w TO, włosy związałam w niedbałego koka na czubku głowy, a makijaż był delikatny. Po mojej porannej toalecie obudziłam Joanne.
- Jo wstawaj, bo się spóźnimy. - Powiedziałam lekko potrząsając ją.
- Jeszcze 5 minut, mamo. - Odparła całkiem zaspana.
- Nie. Na 7:30 mamy zajęcia. - Odpowiedziałam.
- A która godzina? - Zapytała.
- 6:55. - Skłamałam. Tak na prawdę była godzina 6:45, ale chciałam, żeby się pośpieszyła.
- O kurwa! - Krzyknęła i pobiegła do łazienki. Po jakiś 20 minutach była gotowa.
- Już? - Spytałam.
- Tak. Możemy iść. - Powiedziała.
- Poczekaj mamy jeszcze czas. Jest dopiero 5 po 7. - Odpowiedziałam.
- Co? Ale ja tam siedziałam jakieś 20 min... - Jo.
- Nom. Ale gdybym ci powiedziała jaka jest dokładnie godzina zaczęłabyś się guzdrać i byśmy się spóźniły. - wyjaśniłam.
- A... Skąd masz bransoletkę Harry' ego? - Zapytała.
- Jak byliśmy razem to mu ją zabrałam... Nie wiem skąd ona znalazła się w mojej torbie, skoro ja ją odkładałam na stolik, jak zerwaliśmy. Ale fajna jest i to jedyna fajna pamiątka jaka mi po nim została. - Wyjaśniłam.
- Aha... A może jeszcze pójdziemy do Starbuksa? - Joanne.
- Ok. - Odparłam i poszłyśmy.
Matt akurat był w starbuksie, tylko nie za ladą.
- Hej Matty. - Powiedziałam.
- Cześć brzydalu. - Powiedziała Joanne.
- Joanne... - Ja.
- No co? - Jo.
- Idź zamów kawę. - Powiedziałam, a Jo poszła.
- Co tam śliczna? - Zapytał Matt.
- Ale ty wiesz, że mam chłopaka? - Spytałam.
- Wiem... Malik. I co? - Matt.
- Przestań Matt. Nie śmieszne... - Odpowiedziałam.
- Zapytałem tylko: co tam śliczna. No bo jesteś śliczna... A zawsze można odbić... - Uśmiechnął się.
- Nie, nie można. Joanne chodź stąd. - Powiedziałam, a ciemnowłosa akurat odbierała napój.
- Pędzę. - Odparła i wyszłyśmy.
Od razu poszyłyśmy na zajęcia. Szybko zleciało...
______________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale wena mnie znów opuszcza. Za to na moim nowym blogu [LINK] są bohaterowie i 1rozdział. Tak też komentujcie. Również o 1D. :) Mogę na was liczyć? May xx
sobota, 22 czerwca 2013
36 - Studia cz.4
Weszłam do pokoju nr 169, czyli mojego i Jo, aż nagle zobaczyłam, że Joanne nie ma w łóżku.
- Odłóż tą kawę i chodź. - Powiedziała.
- Po co? Gdzie? - Pytałam.
- Po prostu chodź. - Odparła. Odłożyłam napoje na stolik i poszłam za nią. Weszłyśmy do jakiegoś parku.
- Po co tu przyszłyśmy?! Joanne Brown! Czekam na wyjaśnienia! - Krzyczałam.
- Zaraz zobaczysz. - Powiedziała.
- Hej! - Krzyknęli Louis, Liam, Harry i Niall. Zayn'a nie było.
- Jezu chłopaki co wy tu robicie?! - Spytałam zszokowana i przytuliłam każdego po kolei.
- Trasa. - Odpowiedział Nialler i wpił się w usta Joanne.
- A Zayn? - Spytałam.
- Tu jestem. - Odparł za mną. Ja się odwróciłam i rzuciłam mu na szyję.
- Boże jak ja za tobą tęskniłam... - Powiedziałam.
- Ja za tobą też. Wszystkiego najlepszego kotku. - Odpowiedział.
- Tobie również. - Odparłam, a on mnie pocałował
- Dostałyście się? - Zapytał Niall.
- Tak. - Odpowiedziałyśmy równo.
- Wiedziałem, że dasz radę. - Pocałował mnie kolejny raz Malik.
- Zayn! - Krzyknęła za nim Safaa.
- Zapomniałem o tobie... Wybacz młoda. - Powiedział Zayn zwracając się do jego siostry.
- Cześć Safaa. - Przywitałam się z nią.
- Hej Ari. - Odpowiedziała 8-latka.
- Em, więc pewnie się zastanawiasz co tu robi Safaa. Więc byłem 2 dni temu w Bradford i rodzice poprosili mnie, żebym wziął ją do nas, bo starsze se wyjechało na kolonie, a oni... Rozumiesz... - Wytłumaczył Malik.
- Rozumiem... - Uśmiechnęłam się do niego.
- 2 tygodnie z nim... - Jęknęła Safaa.
- Ale spójrz na lepsze strony. Zayn pokupuje ci pamiątki. - Zwróciła się do niej Jo.
- Albo zabierze cie np. do zoo. - Dodałam.
- Plus w szkole się będziesz mogła powiedzieć, że spędziłaś całe magiczne 2 tygodnie z One Direction. - Powiedział Harry.
- Mam się tym chwalić, czy żalić? - Safaa.
- Na pewno nie jest aż tak źle. - Ja.
- Zostawili mnie samą w metrze, zamknęli w samochodzie, że już nie wspomnę, że musiałam targać walizki, moje, Zayna i Harryego. - Powiedziała.
- Jak możecie ją tak wykorzystywać? - ja
- No właśnie jak?! - Safaa.
- Zapomnieliśmy. - Zayn.
- Em, może stąd pójdziemy bo stoimy tu jak takie debile co się pół wieku nie widzieli? - Spytała Joanne.
- Jo ma rację. Może pójdziemy do Starbuksa? - Zaproponowałam.
- A później do Nandos! - Krzyknął Niall.
- Niall tu nie ma Nandos. - Powiedziała Joanne.
- Jak to nie ma?! - zdziwił się blondyn.
- No normalnie nie ma. - Odparła.
- Chodźcie. - Powiedziałam. Chwyciłam Zayn'a za rękę, a z mojej drugiej strony była Safaa która trzymała mnie za rękę.
- Może wyskoczymy gdzieś później tylko we dwoje? - Spytał Zayn szeptem.
- A co zrobisz ze Safaa' ą? - Zapytałam.
- Poprosimy chłopaków, żeby się nią zajęli tak do 19 bo o 20 mamy koncert i musimy się przygotować... - Odparł.
- A na ile tu przyjechaliście? - Ja.
- 5 dni. Dzisiaj koncert, jutro wolne, później koncert, wolne i koncert. - Odpowiedział.
- To nieźle... A jak myślisz zgodzą się? - Ja.
- Próbować zawsze warto. - Powiedział.
- Braciszku.... - Zaczęłam.
- Oj. Mam się bać? - Zapytał.
- Nie. Mam tylko malutką prośbę. - Powiedziałam.
- Jaką? - Niall.
- Przypilnowalibyście Safaa' y tak do 19? - Zapytałam.
- Proszę... Wynagrodzę to wam. - Powiedział Zayn.
- No dobra. Po obiedzie sobie idziecie, a my niańczymy małą. Tak? - Harry.
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Dziękujemy wam. - Zayn.
Po obiedzie poszłam z Malikiem do kina. Było cudownie, a później zabrał mnie na kolację. Kurczę. Moje małe marzenie się spełniło. Dzień z Zaynem w dniu naszej rocznicy. Aww. No ale ta sielanka musiała się skończyć, bo Zayn miał koncert. Nie wiadomo czemu kazał mi założyć tę sukienkę. Zrobiłam makijaż, a moje delikatne loki zostały rozpuszczone. Gdy dojechałyśmy na miejsce wszystko było gotowe, a chłopacy się przebierali.
- Safaa gdzie chłopacy? - Spytałam siostry Zayna.
- Przebierają się. Wow, ale wyglądasz.... - Odparła.
- Też tak zareagowałam. - Powiedziała Jo.
- Mam nadzieję, że to pozytywne wow. - Odpowiedziałam.
- Raczej. - Safaa
- Em Ariana pójdziesz ze mną na fajkę? Nie chce sama... - Joanne.
- Okej. Sama zapalę. - Uśmiechnęłam się i poszłam z przyjaciółką na zaplecze.
Zapaliłyśmy papierosa, a koncert się zaczął bo słyszałam muzykę.
- Chodź. Zaczęło się. - Powiedziałam i pociągnęłam Joanne w stronę kulis.
- Poczekaj, jeszcze nie spaliłam. - Joanne.
- No chodź. - Ja.
- Dobra. - Zgasiła ćmika i poszła ze mną.
Minęło parę piosenek i chłopacy sobie zrobili przerwę, lecz żaden z nich nie schodził ze sceny.
- Dzisiaj, jest dla mnie wyjątkowy dzień z dwóch powodów. Pierwszy powód, dziś jest rocznica moja i Ariany, pierwsza odkąd jesteśmy razem, szkoda że nie ślubu, lecz kto wie... A drugi powód, że jestem tu z moimi przyjaciółmi i z nią. Moją ukochaną. Ari pokażesz się? - Mówił z dumą Zayn.
- Co stoisz jak słup?! Idziesz! - Krzyczała Joanne, a ja poszłam powolnym krokiem uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Moi drodzy Ariana Horan! Siostra Niallera! - Krzyknęli chłopacy, a Zayn wystawił do mnie dłoń.
- O Boże to się nie dzieje na prawdę... - Powiedziałam.
- Dzieje. - Zayn.
- Kochany jesteś. Ale jest jakiś inny powód dla którego stoję w tym właśnie miejscu spytałam? - Spytałam.
- Tak. Pamiętasz, jak mówiłaś, że zawsze chcesz zaśpiewać przed publicznością chociaż raz? - Zayn.
- Do czego zmierzasz? - Zdziwiłam się.
- Masz mikrofon i pokaż swój talent. Pokaż na co cię stać. - Odparł.
- Ale... - ja.
- Żadnego ale. Kto chce, żeby Ari śpiewała krzyczy Ari! - Krzyknął Harry, a fanki krzyknęły moje imię.
- Wariaci... Ale nawet nie mam podkładu muzycznego. - Powiedziałam.
- Tak się składa, że mamy fortepian. - Niall.
- No dobrze. - Mruknęłam i usiadłam przy owym instrumencie. Zaczęłam grać piosenkę Demi Lovato - In Case. Wszyscy bili brawa.
- Ma talent. - Zayn.
- Tsa... Dobra jeśli chcecie, żeby oni dokończyli swój koncert bijcie brawa, a ja znikam. Nikt nie klasnął oprócz mnie.
- Ale jesteście mili... - Louis.
- Awww... Jesteście uroczy, ale to nie mój koncert. Jestem wdzięczna Zaynowi i chłopakom też, że spełnili moje marzenie. Jesteście kochani chłopcy. - Powiedziałam i przytuliłam ich po kolei, lecz Zayn przytrzymał mnie w uścisku.
- Nie puszczę cię. - Szepnął mi na ucho.
- Dziękuję za to wszystko. - Pocałowałam go.
- Kocham cię. - Powiedział.
- Ja ciebie mocniej. - Odpowiedziałam.
- Śnij dalej. - Odparł, a wszyscy zrobili takie długie Awww.
- Dobra. Oddaję wam ich. Ja lecę. - Powiedziałam.
- Czemu? - Zrobił smutną minkę Zayn.
- To wasz koncert. - Odpowiedziałam.
- A ja se ide po moją Jo. - Powiedział Niall, zniknął za kulisami i wrócił z Joanne.
- To takie wzruszające... - Powiedział Louis i zaczął udawać, że płacze.
- Będzie dobrze Lou... - Pocieszał go Liam.
- Niech Jo coś zaśpiewa. Ja już śpiewałam, teraz czas na nią. - Powiedziałam.
- No właśnie. - Potwierdziła reszta.
- A żeby was... - Mruknęła. Wzięła mikrofon Nialla i zaśpiewała Lego House - Ed Sheeran.
***
Było cudownie! Najlepszy dzień mojego życia.! Boże...
___________________________________________
Stwierdziłam, że napiszę szybko rozdział zanim pojadę do Joanne... Cieszycie się? Next nie wiem kiedy. *le ja pokazuję kciuk do góry. :P
Jeszcze jedno! Zapraszam was na mojego nowego bloga. Nie będzie on o 1D... Mam nadzieję, że wam się spodoba i, że będziecie go odwiedzać, komentować, obserwować itd. Już są bohaterowie, a pierwszy rozdział nie wiem kiedy.
http://me-in-new-york-with-dream.blogspot.com/
May xx
- Odłóż tą kawę i chodź. - Powiedziała.
- Po co? Gdzie? - Pytałam.
- Po prostu chodź. - Odparła. Odłożyłam napoje na stolik i poszłam za nią. Weszłyśmy do jakiegoś parku.
- Po co tu przyszłyśmy?! Joanne Brown! Czekam na wyjaśnienia! - Krzyczałam.
- Zaraz zobaczysz. - Powiedziała.
- Hej! - Krzyknęli Louis, Liam, Harry i Niall. Zayn'a nie było.
- Jezu chłopaki co wy tu robicie?! - Spytałam zszokowana i przytuliłam każdego po kolei.
- Trasa. - Odpowiedział Nialler i wpił się w usta Joanne.
- A Zayn? - Spytałam.
- Tu jestem. - Odparł za mną. Ja się odwróciłam i rzuciłam mu na szyję.
- Boże jak ja za tobą tęskniłam... - Powiedziałam.
- Ja za tobą też. Wszystkiego najlepszego kotku. - Odpowiedział.
- Tobie również. - Odparłam, a on mnie pocałował
- Dostałyście się? - Zapytał Niall.
- Tak. - Odpowiedziałyśmy równo.
- Wiedziałem, że dasz radę. - Pocałował mnie kolejny raz Malik.
- Zayn! - Krzyknęła za nim Safaa.
- Zapomniałem o tobie... Wybacz młoda. - Powiedział Zayn zwracając się do jego siostry.
- Cześć Safaa. - Przywitałam się z nią.
- Hej Ari. - Odpowiedziała 8-latka.
- Em, więc pewnie się zastanawiasz co tu robi Safaa. Więc byłem 2 dni temu w Bradford i rodzice poprosili mnie, żebym wziął ją do nas, bo starsze se wyjechało na kolonie, a oni... Rozumiesz... - Wytłumaczył Malik.
- Rozumiem... - Uśmiechnęłam się do niego.
- 2 tygodnie z nim... - Jęknęła Safaa.
- Ale spójrz na lepsze strony. Zayn pokupuje ci pamiątki. - Zwróciła się do niej Jo.
- Albo zabierze cie np. do zoo. - Dodałam.
- Plus w szkole się będziesz mogła powiedzieć, że spędziłaś całe magiczne 2 tygodnie z One Direction. - Powiedział Harry.
- Mam się tym chwalić, czy żalić? - Safaa.
- Na pewno nie jest aż tak źle. - Ja.
- Zostawili mnie samą w metrze, zamknęli w samochodzie, że już nie wspomnę, że musiałam targać walizki, moje, Zayna i Harryego. - Powiedziała.
- Jak możecie ją tak wykorzystywać? - ja
- No właśnie jak?! - Safaa.
- Zapomnieliśmy. - Zayn.
- Em, może stąd pójdziemy bo stoimy tu jak takie debile co się pół wieku nie widzieli? - Spytała Joanne.
- Jo ma rację. Może pójdziemy do Starbuksa? - Zaproponowałam.
- A później do Nandos! - Krzyknął Niall.
- Niall tu nie ma Nandos. - Powiedziała Joanne.
- Jak to nie ma?! - zdziwił się blondyn.
- No normalnie nie ma. - Odparła.
- Chodźcie. - Powiedziałam. Chwyciłam Zayn'a za rękę, a z mojej drugiej strony była Safaa która trzymała mnie za rękę.
- Może wyskoczymy gdzieś później tylko we dwoje? - Spytał Zayn szeptem.
- A co zrobisz ze Safaa' ą? - Zapytałam.
- Poprosimy chłopaków, żeby się nią zajęli tak do 19 bo o 20 mamy koncert i musimy się przygotować... - Odparł.
- A na ile tu przyjechaliście? - Ja.
- 5 dni. Dzisiaj koncert, jutro wolne, później koncert, wolne i koncert. - Odpowiedział.
- To nieźle... A jak myślisz zgodzą się? - Ja.
- Próbować zawsze warto. - Powiedział.
- Braciszku.... - Zaczęłam.
- Oj. Mam się bać? - Zapytał.
- Nie. Mam tylko malutką prośbę. - Powiedziałam.
- Jaką? - Niall.
- Przypilnowalibyście Safaa' y tak do 19? - Zapytałam.
- Proszę... Wynagrodzę to wam. - Powiedział Zayn.
- No dobra. Po obiedzie sobie idziecie, a my niańczymy małą. Tak? - Harry.
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Dziękujemy wam. - Zayn.
Po obiedzie poszłam z Malikiem do kina. Było cudownie, a później zabrał mnie na kolację. Kurczę. Moje małe marzenie się spełniło. Dzień z Zaynem w dniu naszej rocznicy. Aww. No ale ta sielanka musiała się skończyć, bo Zayn miał koncert. Nie wiadomo czemu kazał mi założyć tę sukienkę. Zrobiłam makijaż, a moje delikatne loki zostały rozpuszczone. Gdy dojechałyśmy na miejsce wszystko było gotowe, a chłopacy się przebierali.
- Safaa gdzie chłopacy? - Spytałam siostry Zayna.
- Przebierają się. Wow, ale wyglądasz.... - Odparła.
- Też tak zareagowałam. - Powiedziała Jo.
- Mam nadzieję, że to pozytywne wow. - Odpowiedziałam.
- Raczej. - Safaa
- Em Ariana pójdziesz ze mną na fajkę? Nie chce sama... - Joanne.
- Okej. Sama zapalę. - Uśmiechnęłam się i poszłam z przyjaciółką na zaplecze.
Zapaliłyśmy papierosa, a koncert się zaczął bo słyszałam muzykę.
- Chodź. Zaczęło się. - Powiedziałam i pociągnęłam Joanne w stronę kulis.
- Poczekaj, jeszcze nie spaliłam. - Joanne.
- No chodź. - Ja.
- Dobra. - Zgasiła ćmika i poszła ze mną.
Minęło parę piosenek i chłopacy sobie zrobili przerwę, lecz żaden z nich nie schodził ze sceny.
- Dzisiaj, jest dla mnie wyjątkowy dzień z dwóch powodów. Pierwszy powód, dziś jest rocznica moja i Ariany, pierwsza odkąd jesteśmy razem, szkoda że nie ślubu, lecz kto wie... A drugi powód, że jestem tu z moimi przyjaciółmi i z nią. Moją ukochaną. Ari pokażesz się? - Mówił z dumą Zayn.
- Co stoisz jak słup?! Idziesz! - Krzyczała Joanne, a ja poszłam powolnym krokiem uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Moi drodzy Ariana Horan! Siostra Niallera! - Krzyknęli chłopacy, a Zayn wystawił do mnie dłoń.
- O Boże to się nie dzieje na prawdę... - Powiedziałam.
- Dzieje. - Zayn.
- Kochany jesteś. Ale jest jakiś inny powód dla którego stoję w tym właśnie miejscu spytałam? - Spytałam.
- Tak. Pamiętasz, jak mówiłaś, że zawsze chcesz zaśpiewać przed publicznością chociaż raz? - Zayn.
- Do czego zmierzasz? - Zdziwiłam się.
- Masz mikrofon i pokaż swój talent. Pokaż na co cię stać. - Odparł.
- Ale... - ja.
- Żadnego ale. Kto chce, żeby Ari śpiewała krzyczy Ari! - Krzyknął Harry, a fanki krzyknęły moje imię.
- Wariaci... Ale nawet nie mam podkładu muzycznego. - Powiedziałam.
- Tak się składa, że mamy fortepian. - Niall.
- No dobrze. - Mruknęłam i usiadłam przy owym instrumencie. Zaczęłam grać piosenkę Demi Lovato - In Case. Wszyscy bili brawa.
- Ma talent. - Zayn.
- Tsa... Dobra jeśli chcecie, żeby oni dokończyli swój koncert bijcie brawa, a ja znikam. Nikt nie klasnął oprócz mnie.
- Ale jesteście mili... - Louis.
- Awww... Jesteście uroczy, ale to nie mój koncert. Jestem wdzięczna Zaynowi i chłopakom też, że spełnili moje marzenie. Jesteście kochani chłopcy. - Powiedziałam i przytuliłam ich po kolei, lecz Zayn przytrzymał mnie w uścisku.
- Nie puszczę cię. - Szepnął mi na ucho.
- Dziękuję za to wszystko. - Pocałowałam go.
- Kocham cię. - Powiedział.
- Ja ciebie mocniej. - Odpowiedziałam.
- Śnij dalej. - Odparł, a wszyscy zrobili takie długie Awww.
- Dobra. Oddaję wam ich. Ja lecę. - Powiedziałam.
- Czemu? - Zrobił smutną minkę Zayn.
- To wasz koncert. - Odpowiedziałam.
- A ja se ide po moją Jo. - Powiedział Niall, zniknął za kulisami i wrócił z Joanne.
- To takie wzruszające... - Powiedział Louis i zaczął udawać, że płacze.
- Będzie dobrze Lou... - Pocieszał go Liam.
- Niech Jo coś zaśpiewa. Ja już śpiewałam, teraz czas na nią. - Powiedziałam.
- No właśnie. - Potwierdziła reszta.
- A żeby was... - Mruknęła. Wzięła mikrofon Nialla i zaśpiewała Lego House - Ed Sheeran.
***
Było cudownie! Najlepszy dzień mojego życia.! Boże...
___________________________________________
Stwierdziłam, że napiszę szybko rozdział zanim pojadę do Joanne... Cieszycie się? Next nie wiem kiedy. *le ja pokazuję kciuk do góry. :P
Jeszcze jedno! Zapraszam was na mojego nowego bloga. Nie będzie on o 1D... Mam nadzieję, że wam się spodoba i, że będziecie go odwiedzać, komentować, obserwować itd. Już są bohaterowie, a pierwszy rozdział nie wiem kiedy.
http://me-in-new-york-with-dream.blogspot.com/
May xx
piątek, 21 czerwca 2013
35 - Studia cz. 3
Wylądowałyśmy dopiero ok. 10. Z lotniska pojechałyśmy od razu do Julliarda. Jesteśmy mega zmęczone, a jeszcze musimy jechać do dyrektora na rozmowę...
Zapłaciłyśmy taksówkarzowi i weszłyśmy do budynku. Miła brunetka siedząca w recepcji od razu skierowała nas do pana Chow-Honga, dyrektora tej szkoły.
Chwile z nim pogadałyśmy i zaprowadził nas do naszego pokoju, który był ogromny, prawie, że apartament. Dopiero za 2 dni mamy przesłuchanie. Strasznie się denerwuje...
- To co idziemy na imprezkę? - Spytała Joanne odkładając swoje torby.
- Zwariowałaś? Jo, leciałyśmy całe 10 godzin, jestem padnięta... A po za tym, to muszę wymyślić jakiś układ i zadzwonić do Zayn'a. - Usiadłam na łóżko.
- Nie ma tak. Musisz improwizować... A do Malika możesz zadzwonić jutro. - Powiedziała.
- Obiecałam mu... A co do tej imprezy to się zdrzemniemy i wyjdziemy o 21. Chwile poimprezujemy i wracamy, nie pijemy za dużo. Zrozumiano? - Odpowiedziałam.
- Tak jest mamo. - Odparła.
- Oj zamknij się Jo. Wystarczy mi, że mam syna. Jeszcze córka do kompletu? - Powiedziałam.
- Tak. - Zaśmiała się, po czym zapukał ktoś do drzwi.
- Proszę. - Powiedziałyśmy równo, a do pokoju wszedł ON. Boski blondyn z niebieskimi oczami.
- Cześć. - Zaczął i się uśmiechnął ukazując swoje dołeczki.
- Hej. - Odpowiedziałam.
- Czego? - Zapytała Joanne chamskim tonem.
- Joanne! - Syknęłam na nią, na znak, żeby była milsza.
- No co? Przecież spytałam się najgrzeczniej jak tylko umiałam! - Joanne.
- Nie denerwuj mnie. Więc... Co cię do nas sprowadza? - Spytałam nieznajomego.
- Emm, przysłał mnie Chow-Hong powiedział, że mam oprowadzić, 2 dziewczyny z pierwszego roku z pokoju 169, po terenie szkoły. A tak w ogóle jestem Matt Blacksmith, jestem na drugim roku wydziału teatralno-muzycznego. Miło poznać. - Wyjaśnił.
- Ja jestem Ariana Horan, a to jest Joanne Brown. Jesteśmy na wydziale muzyczno-tanecznym. - Przedstawiłam mnie i Joanne.
- Wiedziałem, że skądś was znam. Widziałem was parę razy gazecie. Więc kiedy będę mógł was oprowadzić? - Zapytał.
- Jak świnie polecą... - Odezwała się Joanne.
- Joanne... Matt wybacz za nią. Ona taka jest od urodzenia. Daj nam chwilę, tylko się ogarniemy. Jesteśmy trochę zmęczone po locie... - Wyjaśniłam blondynowi.
- Spoko, to może za godzinę przy recepcji? - Zapytał.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się, a Matt wyszedł.
- Widać na kilometr, że leci na ciebie... - Powiedziała Jo.
- Tylko, że ja mam chłopaka, którego kocham i nic mnie z nim nie rozdzieli... - Odpowiedziałam.
- Nie lubie go... - Jo.
- Zayna, czy Matta? - spytałam.
- Obu. - Odparła.
- Oj Jo...- Mruknęłam.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam to, a włosy rozpuściłam. W Nowym Jorku jest trochę cieplej niż w Londynie. Joanne też się ogarnęła i poszłyśmy w umówione miejsce z Matt'em. Już na nas czekał.
- Jesteśmy. - Powiedziałam.
- Więc chodźmy. - Odparł.
Pokazał nam calusieńką szkołę. Trochę duża jest ta placówka, no ale nic. Wróciłyśmy do swojego pokoju.
- Jak on mnie wkurwia! - Krzyknęła Joanne.
- A co Matt ci takiego zrobił? - Spytałam biorąc mój telefon do ręki.
- Całym sobą! Widać, jaki z niego laluś. Widziałaś jak dziewczyny patrzały na niego? Jak na jakiś 8 cud świata! - Joanne.
- Zayn ci kazał tak się zachowywać? - Ja.
- Może... - Odpowiedziała, a ja zrobiłam typowy facepalm.
- Ile ci dał? - Ja.
- Nie wyznaczył ceny... - Odparła.
- Masz przestać, a ja se z nim porozmawiam... - powiedziałam i wykręciłam ciąg cyferek, które znam na pamięć. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i w końcu odebrał
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Hej skarbie... - Przywitał się.
- Cześć... Ile dałeś Joanne za to przedstawienie? - Zapytałam prosto z mostu.
- Em, jakie przedstawienie? - Udawał zdziwionego.
- Oj przestań, wygadała się. - Powiedziałam.
- Przyjacielska przysługa. Poprosiłem ją, żeby pilnowała, żeby żaden facet cię tam nie podrywał. - Odparł.
- Zayn sama umiem o siebie zadbać... Spokojnie nikt mnie tobie nie zabierze. - Odpowiedziałam.
- Oj no bo zazdrosny jestem, jak tam pełno facetów, a ty tam sama... - Powiedział.
- Heh, spokojnie Zayn. A jak w domu? Jeszcze stoi? - Spytałam.
- Jeszcze tak... - Odpowiedział.
- Dostałeś mój plan? - Ja.
- Tak... I muszę powiedzieć, że trochę długo masz te zajęcia... - Powiedział.
- No wiem, ale to Julliard. Wysoki poziom i bla bla bla. - Odpowiedziałam.
- Niestety. Tęsknię za tobą... - Zayn.
- Ja też. Zayn muszę już lecieć. Idziemy z Joanne zwiedzić okolicę, żeby później ktoś nas nie zgwałcił i nie zakopał. - Powiedziałam smutno.
- To pa... Buziaki. - Zayn.
- Pa pa. Pozdrów wszystkich i dopilnuj, żeby dom stał i nie spłonął. - Powiedziałam i się rozłączyłam.
*Koniec rozmowy.*
- Więc idziemy na zakupy? - Spytała.
- No przecież musimy mieć jakieś ciuchy na imprezę. Musimy pokazać, że też umiemy zabłysnąć. - Wstałam z łóżka.
- Co ćpałaś? - Zapytała.
- Nic. To NY tak na mnie działa. - Uśmiechnęłam sie.
- Dalej idziemy. - Pogoniła mnie.
Wzięłam moją torebkę i razem z Jo poszłyśmy do centrum handlowego.
*30 czerwca 2013r.*
Dziś jest 1 rocznica, moja i Zayna. Dziś mija równy rok, odkąd jestem Zayn'em. Szkoda, że nie możemy spędzić chociaż tego dnia razem... Jeśli chodzi o przesłuchanie to Joanne i ja dostałyśmy się bez problemu... Od 1 września będziemy studentkami Julliarda. Ściągnęli nas wcześniej po to, żebyśmy wzięły udział w przesłuchaniu. Jeśli byśmy się nie dostały to byśmy wróciły do domu, a tak to mamy czas, żeby się zadomowić.
Wstałam, wzięłam prysznic i ubrałam to, a moje włosy spięłam w niedbałego koka na czubku głowy, zrobiłam delikatny makijaż. Joanne spała, a ja poszłam po kawę do StarBuksa. Zobaczyłam, że Matt stoi za ladą.
- Matt? - Zdziwiłam się.
- Hej Ari, co dla ciebie? - Spytał.
- Em, dwie duże Mochato z orzechami i bitą śmietaną. - Powiedziałam.
- Już się robi... - Uśmiechnął się i zabrał się za robienie kawy.
- Ty tu pracujesz? - Spytałam.
- Tsaaa. Taka praca dorywcza. Jak nie jestem na uczelni jestem tu. - Odparł.
- Wow. To ile płacę? - Spytałam, gdy Matt przygotował napój.
- 27 dolców. - Odparł, a ja mu podałam pieniądze.
- Dzięki. Lecę. Pa. - Powiedziałam i wyszłam.
Wróciłam do pokoju nr 169, czyli mojego i Jo, aż nagle...
___________________________________________________________
No właśnie! Co to, za nagle? Piszcie w komentarzach i w ogóle.... Next nie wiem kiedy, gdyż moja Best Friend Joanne do mnie na nocke przyjeżdża... Co się będzie działo? Dużo tyle powiem. I pamiętajcie, że was KOCHAM! Wasza May xx :*
Zapłaciłyśmy taksówkarzowi i weszłyśmy do budynku. Miła brunetka siedząca w recepcji od razu skierowała nas do pana Chow-Honga, dyrektora tej szkoły.
Chwile z nim pogadałyśmy i zaprowadził nas do naszego pokoju, który był ogromny, prawie, że apartament. Dopiero za 2 dni mamy przesłuchanie. Strasznie się denerwuje...
- To co idziemy na imprezkę? - Spytała Joanne odkładając swoje torby.
- Zwariowałaś? Jo, leciałyśmy całe 10 godzin, jestem padnięta... A po za tym, to muszę wymyślić jakiś układ i zadzwonić do Zayn'a. - Usiadłam na łóżko.
- Nie ma tak. Musisz improwizować... A do Malika możesz zadzwonić jutro. - Powiedziała.
- Obiecałam mu... A co do tej imprezy to się zdrzemniemy i wyjdziemy o 21. Chwile poimprezujemy i wracamy, nie pijemy za dużo. Zrozumiano? - Odpowiedziałam.
- Tak jest mamo. - Odparła.
- Oj zamknij się Jo. Wystarczy mi, że mam syna. Jeszcze córka do kompletu? - Powiedziałam.
- Tak. - Zaśmiała się, po czym zapukał ktoś do drzwi.
- Proszę. - Powiedziałyśmy równo, a do pokoju wszedł ON. Boski blondyn z niebieskimi oczami.
- Cześć. - Zaczął i się uśmiechnął ukazując swoje dołeczki.
- Hej. - Odpowiedziałam.
- Czego? - Zapytała Joanne chamskim tonem.
- Joanne! - Syknęłam na nią, na znak, żeby była milsza.
- No co? Przecież spytałam się najgrzeczniej jak tylko umiałam! - Joanne.
- Nie denerwuj mnie. Więc... Co cię do nas sprowadza? - Spytałam nieznajomego.
- Emm, przysłał mnie Chow-Hong powiedział, że mam oprowadzić, 2 dziewczyny z pierwszego roku z pokoju 169, po terenie szkoły. A tak w ogóle jestem Matt Blacksmith, jestem na drugim roku wydziału teatralno-muzycznego. Miło poznać. - Wyjaśnił.
- Ja jestem Ariana Horan, a to jest Joanne Brown. Jesteśmy na wydziale muzyczno-tanecznym. - Przedstawiłam mnie i Joanne.
- Wiedziałem, że skądś was znam. Widziałem was parę razy gazecie. Więc kiedy będę mógł was oprowadzić? - Zapytał.
- Jak świnie polecą... - Odezwała się Joanne.
- Joanne... Matt wybacz za nią. Ona taka jest od urodzenia. Daj nam chwilę, tylko się ogarniemy. Jesteśmy trochę zmęczone po locie... - Wyjaśniłam blondynowi.
- Spoko, to może za godzinę przy recepcji? - Zapytał.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się, a Matt wyszedł.
- Widać na kilometr, że leci na ciebie... - Powiedziała Jo.
- Tylko, że ja mam chłopaka, którego kocham i nic mnie z nim nie rozdzieli... - Odpowiedziałam.
- Nie lubie go... - Jo.
- Zayna, czy Matta? - spytałam.
- Obu. - Odparła.
- Oj Jo...- Mruknęłam.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam to, a włosy rozpuściłam. W Nowym Jorku jest trochę cieplej niż w Londynie. Joanne też się ogarnęła i poszłyśmy w umówione miejsce z Matt'em. Już na nas czekał.
- Jesteśmy. - Powiedziałam.
- Więc chodźmy. - Odparł.
Pokazał nam calusieńką szkołę. Trochę duża jest ta placówka, no ale nic. Wróciłyśmy do swojego pokoju.
- Jak on mnie wkurwia! - Krzyknęła Joanne.
- A co Matt ci takiego zrobił? - Spytałam biorąc mój telefon do ręki.
- Całym sobą! Widać, jaki z niego laluś. Widziałaś jak dziewczyny patrzały na niego? Jak na jakiś 8 cud świata! - Joanne.
- Zayn ci kazał tak się zachowywać? - Ja.
- Może... - Odpowiedziała, a ja zrobiłam typowy facepalm.
- Ile ci dał? - Ja.
- Nie wyznaczył ceny... - Odparła.
- Masz przestać, a ja se z nim porozmawiam... - powiedziałam i wykręciłam ciąg cyferek, które znam na pamięć. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i w końcu odebrał
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Hej skarbie... - Przywitał się.
- Cześć... Ile dałeś Joanne za to przedstawienie? - Zapytałam prosto z mostu.
- Em, jakie przedstawienie? - Udawał zdziwionego.
- Oj przestań, wygadała się. - Powiedziałam.
- Przyjacielska przysługa. Poprosiłem ją, żeby pilnowała, żeby żaden facet cię tam nie podrywał. - Odparł.
- Zayn sama umiem o siebie zadbać... Spokojnie nikt mnie tobie nie zabierze. - Odpowiedziałam.
- Oj no bo zazdrosny jestem, jak tam pełno facetów, a ty tam sama... - Powiedział.
- Heh, spokojnie Zayn. A jak w domu? Jeszcze stoi? - Spytałam.
- Jeszcze tak... - Odpowiedział.
- Dostałeś mój plan? - Ja.
- Tak... I muszę powiedzieć, że trochę długo masz te zajęcia... - Powiedział.
- No wiem, ale to Julliard. Wysoki poziom i bla bla bla. - Odpowiedziałam.
- Niestety. Tęsknię za tobą... - Zayn.
- Ja też. Zayn muszę już lecieć. Idziemy z Joanne zwiedzić okolicę, żeby później ktoś nas nie zgwałcił i nie zakopał. - Powiedziałam smutno.
- To pa... Buziaki. - Zayn.
- Pa pa. Pozdrów wszystkich i dopilnuj, żeby dom stał i nie spłonął. - Powiedziałam i się rozłączyłam.
*Koniec rozmowy.*
- Więc idziemy na zakupy? - Spytała.
- No przecież musimy mieć jakieś ciuchy na imprezę. Musimy pokazać, że też umiemy zabłysnąć. - Wstałam z łóżka.
- Co ćpałaś? - Zapytała.
- Nic. To NY tak na mnie działa. - Uśmiechnęłam sie.
- Dalej idziemy. - Pogoniła mnie.
Wzięłam moją torebkę i razem z Jo poszłyśmy do centrum handlowego.
*30 czerwca 2013r.*
Dziś jest 1 rocznica, moja i Zayna. Dziś mija równy rok, odkąd jestem Zayn'em. Szkoda, że nie możemy spędzić chociaż tego dnia razem... Jeśli chodzi o przesłuchanie to Joanne i ja dostałyśmy się bez problemu... Od 1 września będziemy studentkami Julliarda. Ściągnęli nas wcześniej po to, żebyśmy wzięły udział w przesłuchaniu. Jeśli byśmy się nie dostały to byśmy wróciły do domu, a tak to mamy czas, żeby się zadomowić.
Wstałam, wzięłam prysznic i ubrałam to, a moje włosy spięłam w niedbałego koka na czubku głowy, zrobiłam delikatny makijaż. Joanne spała, a ja poszłam po kawę do StarBuksa. Zobaczyłam, że Matt stoi za ladą.
- Matt? - Zdziwiłam się.
- Hej Ari, co dla ciebie? - Spytał.
- Em, dwie duże Mochato z orzechami i bitą śmietaną. - Powiedziałam.
- Już się robi... - Uśmiechnął się i zabrał się za robienie kawy.
- Ty tu pracujesz? - Spytałam.
- Tsaaa. Taka praca dorywcza. Jak nie jestem na uczelni jestem tu. - Odparł.
- Wow. To ile płacę? - Spytałam, gdy Matt przygotował napój.
- 27 dolców. - Odparł, a ja mu podałam pieniądze.
- Dzięki. Lecę. Pa. - Powiedziałam i wyszłam.
Wróciłam do pokoju nr 169, czyli mojego i Jo, aż nagle...
___________________________________________________________
No właśnie! Co to, za nagle? Piszcie w komentarzach i w ogóle.... Next nie wiem kiedy, gdyż moja Best Friend Joanne do mnie na nocke przyjeżdża... Co się będzie działo? Dużo tyle powiem. I pamiętajcie, że was KOCHAM! Wasza May xx :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)