Chłopacy wyrobili się z koncertam itp. przed świętami. Wigilię spędzamy razem, a w drugi dzień świąt jedziemy do swoich rodzin. Miałam jechać z Joanne do LA, ale ona jedzie z Niallem do Mulingar, a ja z Zaynem do Bradford. On chce mnie przedstawić swojej rodzinie. Powiedział mi wczoraj przez telefon, że powiedział już im, że przyjadę razem z nim. Uhg! A co jeśli mnie nie polubią? Przecież nie jestem muzłumanką. U nich to pewnie wielki minus.
Dzisiaj wstałam o 9. Wzięłam prysznic i ubrałam się w to, włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż był delikatny. Zjadłam śniadanie, zrobione przez Joanne, a po nim ogarnęłyśmy calutką chatę i zmęczone opadłyśmy na sofę. Po 2 godzinach przyjechali chłopacy. Od razu rzuciłam się Zaynowi na szyję.
- Chyba troszeczkę za mną tęskniłaś... - Powiedział Malik obejmując mnie w pasie.
- Troszeczkę? Ona bez ciebie wariowała. - Wtrąciła Jo.
- Ale nie tak jak ty za Niallem. - Wystawiłam jej język.
- Ooo moja słodziudka Jo za mną wariowała. - Przytulił ją Horan.
- Ble nie jestem słodka! - Krzyknęła Jo.
- Oj jesteś. - Horan.
- Weź ty sie lepiej za te kanapki co ci zrobiłam. - Powiedziała, a Niall jak poparzony poleciał do kuchni.
- A my księżniczko chodźmy na górę. - Szepnął mi na ucho Malik. Wiedziałam co mu po głowie chodzi..
- A zmęczony nie jesteś? - Spytałam.
- Nie. - Odparł stanowczo i pociągnął mnie w stronę naszego pokoju. Drzwi zamknął na klucz, a jego walizki rzucił gdzieś w kąt.
- Ty chyba też za mną troszeczkę tęskniłeś. - Zaśmiałam się.
- Bardzo... A gdzie Ali? - Zmienił temat.
- W ogródku. - Odparłam a Malik zaczął mnie całować i rozbierać. Nie byłam mu dłużna. Po jakiejś chwili zaczęliśmy to robić. Gdy już oboje doszliśmy, opadliśmy na miękkie poduszki, znajdujące się na łóżku.
- Jesteś cudowna. - Szepnął mi na ucho przykrywając nasze nagie ciała kołdrą.
- Ty też. - Odparłam i cmoknęłam go w usta.
- Strasznie mi cię brakowało. - powiedział.
- Słodki jesteś. Ale nudzić tutaj to myśmy się nie nudziły. - Odpowiedziałam.
- A co robiłyście? - Zapytał.
- Na joge chodziłyśmy, imprezy, zakupy, więcej zakupów, grałyśmy w różne gry karciane i planszowe... Ale przede wszystkim było dużo imprez i zakupów. A wy? - Odparłam.
- Koncerty, wywiady, sesje, pare imprez, spanie, odpoczynek, tweetowanie i oczywiście tęsknota. - Zayn
- I dużo papierosów. Co ty myślisz, że nie wyczuję? - Spytałam.
- Staram się rzucić palenie. - Powiedział.
- No mam nadzieję. To bardzo nie zdrowe i możesz przez to szybciej umrzeć, a chcę mieć ciebie jak najdłużej przy sobie. - Odpowiedziałam.
- Dobrze, ale teraz ubierzmy się i idziemy z Ali na spacerek. Stęskniłem się za nią. Bardzo płakała? - Zayn.
- No raczej nie tęskniła za tobą. Świetnie się w trójkę bawiłyśmy. - Zaśmiałam się.
- Wstawaj i sie ubieraj.- Rozkazał.
- No dobra. - Wstałam.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w to co poprzednio... Gotowa wyszłam z łazienki, podśpiewując piosenkę z serialu Glee - Move Like Jagger/ Jumping Jack Flash.
- Pięknie śpiewasz. - Powiedział Malik obejmując mnie w talii.
- Dzięki. - Odpowiedziałam.
- I ja się pytam, czemu ty jeszcze nie jesteś sławna? - Zapytał.
- Bo nie chce? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Ale to fajna sprawa. Koncertujesz, zwiedzasz świat, masz miliony fanów... - Powiedział.
- Zero prawdziwych przyjaciół i brak czasu dla rodziny. - Dodałam.
- My jesteśmy twoimi prawdziwymi przyjaciółmi, tylko, że ja jestem chłopakiem. - Odparł.
- Wiem, ale takie życie to nie dla mnie. Może Joanne spróbuje, ona ma lepszy głos niż ja. - Powiedziałam.
- Nie mam pojęcia. Chodźmy już na ten spacer. Zahaczymy jeszcze o Starbuksa. - Zayn.
- Ok. - Odparłam.
***
Dziś są święta. Dzisiaj jedziemy do Bradford. Wstałam, cała obolała. Czemu? Wczoraj były urodziny Louis'a i ostro balowaliśmy... No ale nic. Zwlokłam swoje zwłoki z łóżka i doczłapałam się do łazienki, a Zayn w tym czasie słodko spał. Wzięłam gorący prysznic, po czym ubrałam się w to, mój makijaż był lekko ciemniejszy, a włosy wysuszyłam, rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wyszłam z łazienki, a Malik nadal spał. Lecz niestety musiałam go obudzić.
- Zayn... Pora wstawać. - Ukucnęłam przy nim.
- A która godzina? - Spytał całkowicie zaspany.
- Em, 8:50. Ale sam powiedziałeś, że trzeba wstać przed 9. - Powiedziałam.
- Tak, tak. Już wstaję. - Odparł i się podniósł.
- Zayn, a co my zrobimy z Ali, skoro nikt nie zostanie z nami? - Spytałam.
- Pojedzie z nami. Moja rodzina lubi psy więc... Tylko spakuj jej łożysko i smycz. Miski i karmy mamy. - Odpowiedział.
- Ok. - Odparłam i spakowałam to co miałam. Nasze ciuchy wcześniej spakowaliśmy.
- Pójdę wziąść prysznic. - Powiedział Zayn i poszedł do łazienki.
- A ja wyjdę z Ali na spacer. - odpowiedziałam, zapięłam małą drugą smyczą i wyszłam z nią na mróz, jaki panował, wcześniej ubrałam mój czarny płaszcz, czapkę, szalik, oraz moje czarne botki na obcasie.
Strasznie bałam się wizyty w domu państwa Malik, ale cóż. Nie mogę się wiecznie przed nimi ukrywać.
Gdy wróciłam do domu z Ali, dokończyłam pakowanie z Malikiem i pojechaliśmy do Bradford.
__________________________________________________________________
Postanowiłam, że ten rozdział podzielę na parę części. I myślałam też i rozdział będzie dodawany raz w tygodniu, bo nie komentujecie, jeśli będzie więcej komentarzy, to się zastanowię.
Next = Środa.
May xx
Podoba mi się:*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.♥
OdpowiedzUsuńI co ja bd czytać to środy, kocham twojego bloga.♥
Czekam na następny.:3
ciekwe co bedzie sie dzialo u Malikow:) czekam na next:)
OdpowiedzUsuń