wtorek, 18 czerwca 2013

34 - Studia cz.2

Rano byłam zmuszona do obudzenia się o 9. Dziś o godzinie 20, razem z Joanne mam lot do NY. Kurcze... Teraz to mi się trochę smutno zrobiło. No ale nic... Ważnie, że chociaż będę się z nim kontaktować i z chłopakami też.
Wstałam i poszłam do łazienki, a Zayn spał. Po orzeźwiającym prysznicu, ubrałam się w to, zrobiłam makijaż, a włosy związałam w niedbałego koka na czubku głowy. Gotowa wyszłam z łazienki i podeszłam do śpiącego Malika.
- Kochanie wstawaj. - Powiedziałam łagodnie.
- Jeszcze chwila. - Odparł całkiem zaspany.
- Dzisiaj o 19 jadę na lotnisko z Joanne i chciałabym spędzić z tobą trochę czasu przed odlotem... - Odpowiedziałam, a on się podniósł na łokciach.
- Już nie śpię. - Uśmiechnął się do mnie i czule pocałował.
- Będę za tym tęsknić wiesz? - Zapytałam.
- Ja za całą tobą. Bez ciebie tu zwariuję. - Wstał z łóżka.
- Dasz radę. Będziesz jeździł w trasy, ale jak będziesz w Nowym Jorku to zadzwoń do mnie od razu nawet jak będę w szkole. - Powiedziałam i się przytuliłam do jego nagiego torsu.
- Obiecuję. Teraz pewnie będziemy mieli Take Me Home Tour, więc będziemy przejeżdżać przez NY, więc na pewno się spotkamy. - Uśmiechnął się.
- Będę czekać. - Zaśmiałam się.
- Kurcze już jest maj, nie długo czerwiec, a ty musisz lecieć do Julliarda. - Powiedział smutno.
- Teraz mają przesłuchania, niby nas przyjęli, ale muszą sprawdzić, czy jesteśmy wystarczająco dobre. Mają tam strasznie wysoki poziom. - Odpowiedziałam.
- Ze spokojem się dostaniesz. - Pocieszył mnie.
- Oby... Ale teraz chodź na śniadanie. Chce spędzić z wami ostatni dzień w Londynie. - Powiedziałam.
- Poczekaj tylko szybciutko się ogarnę. - Cmoknął mnie i poleciał do łazienki.
Po 15 minutach wyszedł w samym ręczniku. Tak seksownie wyglądał, a jeszcze jego mokre włosy, które już układały się w artystyczny nie ład... Ach....
- Pospiesz się cudny. - Powiedziałam.
- Och... Nie wiem w co się ubrać... - Odparł, a ja się zaśmiałam.
- Zayn proszę zlituj się nade mną. Pospiesz się. - Odpowiedziałam. Ja zawsze nie wiem w co się ubrać, a on mówi, żebym się nad nim zlitowała.
- Dobra mam. - Powiedział i wyciągnął z szafy jakieś ciuchy i wrócił to toalety.
- Nareszcie. - Powiedziałam.
Zayn się ubrał i zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli oprócz Harry'ego.
- Gdzie Hazza? - Spytałam.
- Śpi. - Odpowiedział Liam.
- To czas na naukowe pytanie numer 6. Co dziś robimy do godziny 19? - Zapytała Joanne.
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka? - Zaproponował Louieh.
- Nie zły pomysł... - Powiedzieliśmy.
- To może obudzimy Harryego, zjemy śniadanie i pójdziemy? - Jo.
- To Ari pójdzie go obudzić, a my weźmiemy się za śniadanie. - Niall.
- Czemu ja? - Spytałam.
- Bo nikt inny nie chce. - Wyjaśnił Zayn.
- Jesteście źli. - Powiedziałam i skierowałam się do pokoju loczka.
Weszłam i go obudziłam.
- Dalej Harry wstawaj. - Powiedziałam.
- Już wstaję piękna. - Odparł.
- Albo teraz się podnosisz i idziesz się ogarnąć, albo wracam tu z wiadrem z wodą i to nie ciepłą. - Odpowiedziałam, ale nic, więc wyszłam i tak jak mówiłam, wróciłam z zimną wodą w wiadrze. Całą wodę wylałam na Styles'a.
- Oszalałaś?! - Krzyknął.
- Mówiłam. Rusz dupe i wstawaj. - Powiedziałam i wyszłam. Jeny jak on mnie denerwuje coś ostatnio.
- Jestem. - Powiedziałam uśmiechnięta.
- Obudziłaś go? Jak? - Liam.
- Wystarczyła zimna woda we wiadrze. - Usiadłam koło Zayn'a na krześle.
- Jestem. - Na dół zszedł ogarnięty Harry.
- O Jaśnie Pan zszedł. - Powiedziałam.
- Ariana, czemu ty się dla mnie taka wredna zrobiłaś?! - Zapytał zdenerwowany Hazz.
- E... Bo okłamywałeś mnie przez te parę tygodni co byliśmy razem i później okazało się, że jesteś ojcem bachora Perrie... Dalej wymieniać? - Spytałam.
- Nie dzięki. - Odparł.
Po śniadaniu pojechaliśmy do wesołego miasteczka. Było świetnie, lecz o godzinie 16 wróciliśmy do domu, ponieważ ja i Joanne musimy się spakować...
dwie godziny zajęło spakowanie mnie. Wzięłam to co najpotrzebniejsze. Gdy skończyłam Zayn zaniósł moją torbę  do samochodu.
- Będę tęsknić... -Powiedział smutno obejmując mnie w talii.
- Damy radę? - Spojrzałam w jego lekko zaszklone oczy.
- Uważaj na siebie. Dzwoń, pisz i ogólnie dawaj jakieś oznaki życia... - Odpowiedział.
- Wiem... Ty też dzwoń. Od razu jak dostanę plan zajęć to ci go wyślę mailem, żebyś mi nie dzwonił w trakcie lekcji. - Uśmiechnęłam się.
- Ariana, ale ja nie wiem czy to jest dobry pomysł, żebyś jechała na studia... - Zaczął.
- Czemu? - Spytałam.
- Bo niedawno miałaś białaczkę, z której ledwo cię wyleczyli. Pamiętam jak po roku wybudziłaś się ze śpiączki i nie mogłaś chodzić, a teraz tak na studia do szkoły artystycznej... - Dokończył.
- Zayn... Wszystko będzie dobrze zobaczysz. - Powiedziałam.
- Oby. - Odparł.
- No nic... Trzeba się zbierać. - Powiedziałam.
- Niestety. Chodź. - Chwycił mnie za dłoń i zeszliśmy na dół.
Całą grupą pojechaliśmy na lotnisko. Był płacz. Oj był. Po długich pożegnaniach Zayn pocałował mnie ostatni raz czule i namiętnie, jakbyśmy mieli się już nigdy nie spotkać  i poszłam z Joanne na odprawę, a po niej wsiadłyśmy do latającej puszki zwanej samolotem.
_______________________________________________
I jak się podoba rozdział? Ja uważam, że jest chujowy, tak jak inne. May xx

5 komentarzy:

  1. Mnie się rozdział podoba.♥
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. no i czo ty gadasz? rozdzial jest fantastyczny xD czekam z niecierpliwoscia na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział :) Czekam na następny... ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. No bejbe dajesz z kolejnym + mam nadzieje ze skorzystasz z moich pomysłów ? Widzimy sie jutro piękna ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że skorzystam tylko poczekaj jeszcze chwilę. już widzę te jutrzejsze akcje... :*

      Usuń