- Ari ja muszę ci coś powiedzieć. Ja cię kocham. Zawsze, gdy przy mnie jesteś, albo ja przy tobie, po prostu czuję stado motyli w brzuchu. Chciałem ci wcześniej to powiedzieć, ale byłaś z Zayn'em, później się rozstaliście, a potem znów razem, a teraz ta sprawa z Perrie... Jeśli tego do mnie nie czujesz, rozumiem. Ale wiedz, że będę czekał na ciebie, aż do śmierci. Nie twojej, ale mojej. - Powiedział.
- Harry, ja... Też cię kocham, ale po prostu nie możemy. Będziemy razem, z dnia na dzień będzie coraz gorzej. Nie chcę, abyś patrzał jak umieram, jako mój chłopak, jako osobę, którą kocham nad życie... - Powiedziałam.
- Nie umrzesz! Rozumiesz to?! Nie zostawisz mnie samego na tym świecie! - Podniósł ton i wpił się w moje usta. Pocałunki Harry'ego różniły się znacznie od pocałunków Zayn'a. Harry całował czule i spokojnie, a Malik tak zachłannie...
- Kocham cię. - Wtuliłam się w jego tors.
- Ja ciebie też... Powiedziałaś Malikowi, że masz białaczkę? - Spytał po chwili.
- Nie. Powiedziałam mu tylko, że zemdlałam wylądowałam w szpitalu i byłam półtora dnia w śpiączce. - Odpowiedziałam.
- Chcesz iść na dół? - Zapytał.
- Nie... Położę się. Jestem trochę zmęczona. - Powiedziałam.
- Choć ci pomogę. - Chwycił mnie za biodra i szedł za mną prowadząc mnie do łóżka.
- Dziękuję. - Powiedziałam, gdy już usiadłam na łożu.
- Wolisz spać pod oknem, czy bliżej łazienki? - Zapytał.
- Pod oknem. - Odpowiedziałam.
- Okej. - Odparł krótko. Położyłam się na swoim miejscu, a Harry, tuż obok.
- Co ty robisz? - Spytałam.
- Kładę się koło mojej dziewczyny. A co? - Uśmiechnął się, ukazując te słodkie dołeczki.
- A nie chcesz iść na dół? - Zapytałam.
- Nie. Poleżę tu z tobą. - Odpowiedział.
- Jak chcesz. - Wtuliłam się w jego tors.
- Więc zostaję. - Zaśmiał się.
- Heh. Wygodny jesteś. - Uśmiechnęłam się PO RAZ PIERWSZY w tym jakże magicznym dniu.
- A no widzisz?! Ja to mam talent do rozśmieszania cię. - Zaśmiał się triumfalnie.
- Oj cicho. Muszę odpocząć. - Powiedziałam.
- Śpij kochanie. - Pocałował mnie.
Chwilę później zasnęłam. Po jakimś czasie się obudziłam. Zobaczyłam, że Harry'ego nie ma w pokoju i spojrzałam na zegarek. Pokazywał, że jest 19. Spałam 3 godziny. Ręką przeczesałam włosy. Wstałam i zeszłam do salonu, gdzie siedzieli wszyscy nawet Zayn.
- Jak się spało kochanie? - Zapytał Harry, pod chodząc do mnie.
- Wygodne to łóżko, ale ty jesteś wygodniejszy. - Dałam mu całusa.
- To wy jesteście razem? - Zapytał Zayn.
- Tak. Przynajmniej ja jej nie zranię tak jak ty. - Powiedział Harry.
- Harry to nie ma sensu. A ty Zayn się nie wtrącaj. Ty masz Perrie. - Powiedziałam.
- Nie jestem z nią. - Malik.
- Nie obchodzi mnie to, ale jak dałam ci wybór, wybrałeś ją. I Harry ma rację. Harry mnie nie rani, tak jak ty. - Powiedziałam.
- Wow. Już znalazłaś sobie kogoś na pocieszenie... - Zayn.
- Zayn uspokój się. - Powiedziała Jo.
- Malik ty się nie dziw, że Ari próbuje znaleźć szczęście w życiu, skoro ty jej tego nie dałeś. - Powiedział Liam.
- Nie wtrącajcie się! - Krzyknął Mulat.
- Nie Zayn. Oni mają rację. - Powiedziałam.
- Kochanie usiądź. Chcesz coś do picia? - Spytał Hazz.
- Nie dziękuję. - Odpowiedziałam i zajęłam wolne miejsce koło Joanne.
- Ari ty się jeszcze bardziej zrobiłaś blada, niż dzisiaj rano... Wzięłaś te leki, co ci lekarz dał? - Joanne.
- Kurczę. Zapomniałam. - Powiedziałam.
- Przyniosę ci. - Odezwał się Hazza i pobiegł po pudełko i szklankę wody.
- Po co ci te leki? - Spytał Zayn.
- Nie ważne. - Odpowiedziałam.
- Otóż Ariana ma białaczkę i te leki mają ją przytrzymać jak najdłużej przy życiu... - Jo.
- Joanne nie.. - Ja.
- Nie Ari . Niech wie. - Powiedziała stanowczo.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - Spytał.
- Nie muszę ci nic mówić. - Powiedziałam.
- Jestem. - Do salonu wszedł Harry z lekami i wodą.
- Dzięki. - Wzięłam od niego. Wzięłam tabletkę i popiłam wodą.
- Oglądamy film? - Spytał Louis.
- Tak. - Odpowiedzieliśmy chórem oprócz Malika, w między czasie zadzwonił mu telefon.
- Hallo?... Poczekaj. Już jadę. ... Spokojnie, oddychaj. Zaraz będę. ... Pa. - Zayn.
- Kurwa. - Mruknął Malik.
- Em chłopaki teraz musimy się zapytać Zayna co mu się stało. - Powiedziała Joanne.
- Nie. nie musicie. Tylko Perrie rodzi. - Powiedział i wyszedł.
- Mamy to w dupie Malik! - Krzyknęła Joanne.
- Ale skurwiel! Ari jest chora, a ten leci, bo Perrie rodzi! - Niall.
- Ja bym nigdy tak nie zrobił. - Louis.
- Dobra zmieniamy temat. - Powiedziałam.
- Okej. Włączamy film. - Powiedział Liam.
Padło na jakiś horror. Nawet dwa. Gdy te filmy się skończyły poszłam razem z Harrym do NASZEGO pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamkę i położyłam się koło Hazzy, który właśnie serfował w necie.
- Co tam masz? - Spytałam i wzięłam od niego MacBook'a. To co zobaczyłam zamurowało mnie.
"Właśnie urodziła mi się córeczka. <3 Boże jaka ona piękna. Tak samo jak mamusia. Eh... Słodko sobie śpią... " - Tak napisał Zayn na TT. I właśnie tak mnie kocha... Nawet dodał zdjęcie jak Perrie i ten jej bachor sobie śpią.
- Nie przejmuj się tym. - Powiedział Harry.
- Nie przejmuję. Mam ciebie, loczku. Jesteś seksi i masz fajne loki. - Odpowiedziałam i go cmoknęłam.
- Ale inteligencją nie grzeszę. - Zaśmialiśmy się.
- Ale i tak cię kocham kocie. - Uśmiechnęłam się.
- A ja ciebie kocico. - Pocałował mnie czule.
- Chodźmy spać. Jest już późno. Jestem zmęczona i po leku... Hmmm? - Powiedziałam.
- Zróbmy jeszcze TweetCam'a. Chcę się tobą pochwalić. - Odparł.
- No nie wiem, nie wiem. - Udałam, że myślę.
- Plosę...? - Zrobił minę kota ze Shreka.
- Oj no dobrze. Ale krótko. - Powiedziałam.
- Okej, okej. Minimum 30 minut. - Odpowiedział.
- Harry! - Syknęłam na niego.
- Dobra. - Hazz.
Więc zrobiliśmy. Wiele fanów się zdziwiło, bo jeszcze parę dni temu byłam z Malikiem. Więc postanowiłam to wyjaśnić.
- Zerwałam z Zayn'em, ponieważ jakieś 4 miesiące temu Perrie przyszła do nas do domu i pochwaliła się, że jest w ciąży, i Zayn jest ojcem tego dziecka. Na początku się wypierał, ale później oferował pomoc Perrie i zaczął do niej coraz częściej jeździć, a ja zostałam odizolowana. Nie było go przy mnie, gdy go potrzebowałam, np. niedawno była rocznica śmierci moich rodziców. Zayn był przy Edwards, a ja potrzebowałam kogoś kto mnie mógł w tym dniu pocieszyć i tą osobą był Harry i moja przyjaciółka Joanne, oraz Louis, Liam i Niall. Tylko oni byli przy mnie. Zdenerwowałam się i dałam mu wybór, albo ja, albo Perrie. Wybrał Perrie, więc ja powiedziałam, że to koniec. Harry był cały czas przy mnie i... teraz jesteśmy razem... - Spojrzałam na Harry'ego.
- A po za tym, to Zayn niby tak kocha Arianę, że nawet jej w szpitalu, jak leżała nie odwiedził. Tylko ja, Joanne, Louis, Niall i Liam. . - Odezwał się Hazz i w ciągu sekundy pojawiło się mnóstwo pytań typu co się stało.
- To nic strasznego... Już jest wszystko dobrze. - Powiedziałam.
- Tak. A teraz my już lecimy. Już jest późno, a my jesteśmy zmęczeni więc pa! - Powiedział Harry i się rozłączył.
- Nie musiałeś oznajmiać całemu światu, że byłam w szpitalu. - Powiedziałam.
- Musiałem powiedzieć, jakim Malik jest dupkiem. - Hazz.
- Chodźmy już spać. - Ja.
- Dobrze kochanie. Dobranoc słońce. - Ułożył się Hazz.
- Dobranoc kocie. - Ułożyłam się na swojej połówce. Plecami do Harry'ego.
- Ekhem. Nie powinnaś leżeć gdzieś indziej? - Spytał.
- Ale masz problemy... - Powiedziałam i się do niego odwróciłam, po czym przysunęłam się bliżej niego.
- No. Teraz możemy iść spać. - Hazz.
- Kochany idiota. - Powiedziałam i zasnęłam.
__________________________________________________________________________
No na razie jej nie uśmiercam, ale kto wie... Może później. xD May