*Jakieś 3 tygodnie później*
Rano obudziłam się dość obolała. Poprawiłam się do pozycji siedzącej i chwyciłam mój telefon. Hm. Komuś się nudziło, bo dzwonił do mnie aż 69 razy (nie mogłam się powstrzymać xd). Ten ktoś nie ma na co kasy wydawać, tylko do mnie wydzwania?! Spojrzałam od kogo... Od Zayn'a... Wow, jakoś się nie zdziwiłam. Co on wampir, że w nocy do mnie wydzwania i rano?! Nagle mój telefon zadzwonił. O nie znowu on. Ale mimo to odebrałam. Czemu? Bo jestem idiotką.
- Czego chcesz? - Spytałam.
- No nareszcie odebrałaś! Martwiłem się o ciebie. Gdzie ty jesteś?! Wracaj do domu. - Odezwał się Malik.
- A jakoś wcześniej jakoś się o mnie nie martwiłeś. A poza tym to co cię to obchodzi, gdzie ja jestem?! - Ja.
- Ariana nie wygłupiaj się. Wracaj do domu, albo ja przyjadę do ciebie. - Zayn.
- Haha! Proszę ciebie! Ja się wygłupiam?! A Londyn to nie mój dom i nigdy nie był... Zrozum, że to co było między nami nie wróci. Nie widzę już naszej przyszłości... - Łzy już leciały mi po policzkach.
- Ariana. Proszę cię. Powiedz mi gdzie ty jesteś. Ja cię naprawdę kocham, ale ty mi nie chcesz uwierzyć... - Zayn.
- Jesteś dupkiem. Skończonym dupkiem i idiotom. Zaufanie do ciebie straciłam gdy zauważyłam, jak obściskujesz się z tą blondyną z Hawajów, a po drugie nie przeprasza się dziewczyn przez telefon, jest to w każdej komedii romantycznej. Pa. - Powiedziałam, rozłączyłam się i rozpłakałam jak dziecko.
*Oczami Zayn'a*
Ariana ma rację. Jestem skończonym dupkiem i idiotom. Jak mogłem ją przeprosić przez telefon?! Tak mógł postąpić tylko debil, którym jestem. Czasami po prostu nie myślę. Ale chyba wiem, kto może wiedzieć gdzie Ariana jest... Joanne! Od razu chwyciłem telefon i wybrałem nr Jo.
- Hallo? Jo? Cześć. Mówi Zayn. - Powiedziałem, kiedy odebrała.
- Hej. Czemu do mnie dzwonisz? - Joanne.
- Bo mam taką sprawę... Przedwczoraj pokłóciłem się z Ari i... nie wiesz przypadkiem, gdzie ona jest? - Ja.
- Nie... Ojeju. Gdy tylko będę coś wiedzieć dam ci znać. Ale teraz sorry, ale muszę lecieć. Pa. - Powiedziała i się rozłączyła. Nie ufam jej. Jest niezłą aktorką. Moim ostatnim kołem ratunkowym jest, a raczej są chłopaki. Nie zwlekałem tylko od razu zbiegłem do salonu, gdzie jak zwykle oglądali filmy.
- Chłopaki musicie mi pomóc. - Zacząłem.
- Co się stało? - Louis.
- Wiem, że wiecie, gdzie jest obecnie Ariana. Powiedzcie mi gdzie ona do cholery jest! - Wybuchłem.
- Zayn nie obraź się, ale powinieneś pomyśleć zanim ją zdradziłeś i to 2 razy. Teraz zobacz co zrobiłeś. - Powiedział Liam.
- Liam proszę cię. Staram się to wszystko naprawić... Ale nie umiem, dlatego proszę pomóżcie mi w tej jednej rzeczy. Powiedzcie mi gdzie ona jest, a resztę bałaganu posprzątam sam. - Powiedziałem spokojnie.
- Liam sorry, ale ja już tak nie mogę. Ona cierpi, on cierpi, wszędzie cierpienie, a ja chcę żeby Ariana wróciła. Chcę, żeby było jak dawniej, wszędzie śmiechy, radość i miłość pomiędzy nimi. Jestem TEAM ZARIANA! - Wybuchł nagle Niall.
- Niall powiedz mi gdzie jest, a nie jakieś przemówienie urządzasz. - Naciskałem.
- Niall proszę. Obiecaliśmy Arianie, że mu nie powiemy. Jeśli będzie chciała z nim gadać, to sama mu powie, gdzie jest, albo wróci. - Powiedział Louis.
- Louis ma rację. - Poparł go Harry.
- Błagam was. - Ja.
- Jest w... - Niall chciał powiedzieć, gdzie, ale Harry zakrył mu ręką buzię.
- Nie mów. Nie daj się złamać. - Mówił Hazz do blondyna.
- W takim razie odchodzę z zespołu, idę golić żyły. Nie mam po co żyć. Wszystko jest do dupy. - Powiedziałem.
- Nie możesz nas szantażować emocjonalnie. - Liam.
- Ale to nie szantaż! Na prawdę idę to zrobić. Nie mam po co i dla kogo, żyć, więc sorry. - Powiedziałem.
- A jak ci powiemy? - Spytał Li.
- Pojadę do niej, będę błagał na kolanach o wybaczenie... Jeśli mi wybaczy, będę przepraszał ją do końca życia, ślub, dzieci... A jeśli nie idę golić żyły. - Odparłem.
- Biada ci. Jeszcze ci dokopię. - Liam.
- To... Gdzie ona jest? - Spytałem.
- W Los Angeles u Joanne. - Liam.
- Dziękuję Liam. - Powiedziałem.
- Jedź już do niej bo mnie denerwujesz. - Pogonił mnie.
- Jadę. - I wyszedłem.
*Oczami Ariany*
Jak co wieczór, po prysznicu, ubrałam się w piżamkę, usiadłam na łóżku, wzięłam coś do pisania i mój pamiętnik i pisałam. Joanne siedziała w salonie. Po jakiejś dłuższej chwili usłyszałam jak przyjaciółka woła mnie, gdyż ktoś do mnie przyszedł. Gdy zobaczyłam GO to mnie zamurowało. Chłopaki mi obiecali, że mu za nic nie powiedzą. W drzwiach stał nie kto inny, tylko Zayn z bukietem róż.
- Po co tu przyszedłeś? - Spytałam podchodząc do drzwi.
- Przyszedłem, żeby ci to wszystko wyjaśnić. I przy okazji dać ci ten bukiet.- Wręczył mi kwiaty.
- Nie chcę ich słuchać, ale kwiaty przyjmę, bo są piękne, aż żal je wywalić. - Powiedziałam.
- Ariana proszę... - Błagał. (włączcie to. dla efektu. :*)
- Nie. Wybacz, ale jeszcze nie umiem ci wybaczyć. Zayn 2 razy mnie zdradziłeś. To za bardzo boli. - Łza już leciały mi po policzkach.
- Ariana, ja tego wszystkiego, żałuję co zrobiłem. Byłem piany, nie myślałem, a ta sprawa z Perrie, to wina Modestu, powiedzieli, że mam się z nią spotykać, flirtować, żeby rozpromować 1D. Przepraszam. - Powiedział.
- Jakoś w to nie wierzę. Lepiej będzie jak już wrócisz do Londynu. - Szybko wytarłam łzy.
- Będę o ciebie walczyć. Nie poddam się. Będę czekał. Będę kochał cię tak długo, dopóki wszystkie róże nie zwiędną. - Pocałował mnie nie spodziewanie, ale odwzajemniłam pocałunek, po czym Zayn wyszedł.
Co ja mam teraz zrobić? Jestem całkowicie rozdarta...
__________________________________________________________
O boże jakie to moje opowiadanie jest nudne.. Chyba je usunę... May.
Prosze cie nie usuwaj ego bloga, bo co ja bd pozniej czytac.
OdpowiedzUsuńRRozdział zajebisty.
Czekam na nn.
Co ty mówisz?!To opowiadanie jest świetne!Nie usuwaj tego bloga proszę...
OdpowiedzUsuń