*4 miesiące później*
Perrie jest już w 8 miesiącu ciąży. Skąd wiem? Co po chwilę dzwoni do Zayn'a, prosi go o pomoc, a ten jej nie odmawia. Mam tego dość. Oddalamy się od siebie. Czasami Zayn nie wraca do domu, bo panna Edwards potrzebuje pomocy. Rozmawiamy wtedy, jak coś potrzebujemy, np. "- Ariana, widziałaś moją czarną bluzkę z białym napisem ROCK MY WORLD? - Jest w praniu, załóż inną. ", albo "- Zayn gdzie jest ta czarna sukienka, którą dostałam na urodziny od ciebie? - Nie wiem.". No w chuj dużo rozmawiamy no nie? Nawet chłopakom i Jo się to nie podoba.
Dziś rano się obudziłam wcześniej niż zwykle. Było mi nie dobrze. Pędem pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Ciąża? Na pewno nie. Nie robiliśmy tego z Zayn'em dość długo, a z nikim innym się nie pieprzyłam, nie jestem taka. Gdy ta męczarnia się skończyła, umyłam zęby i opukałam twarz wodę. Gdy stałam oparta o umywalkę, przyszedł Zayn.
- Ariana wszystko gra? - Zapytał.
- Tak, a czemu by nie? - Spytałam ze sztucznym uśmiechem.
- Ariana, o co ci znowu chodzi?! - Spytał zdenerwowany.
- To, że masz mnie w dupie, a zajmujesz się Perrie! Jakby to było twoje dziecko, a 4 miesiące temu mówiłeś, że nie będziesz się nią zajmował i nie będziesz jej pomagał! - Krzyknęłam i oburzona wyszłam z łazienki.
- Pomagam jej, bo ona nie ma już nikogo! Jej własne przyjaciółki z którymi była w zespole ją odrzuciły, rodzice też ją zostawili! To co miałem zrobić?! To, że jej pomagam, nie oznacza, że cię nie kocham! - Chwycił mnie mocno za nadgarstki.
- Nie chcę się z tobą kłócić, ale wybieraj. Albo ona, albo ja... - Powiedziałam.
- Ari, ja... - Nie dokończył.
- Wiedziałam... Powodzenia, wam życzę. - Uśmiechnęłam się lekko i odeszłam od niego i podeszłam do dużej szafy. Wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy i się w nie ubrałam. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni i siedziałam tam sama. Po jakimś czasie zeszła Joanne do kuchni.
- Co się stało? - Spytała.
- Wybrał ją. - Powiedziałam
- Jak mu zaraz... - Nie dokończyła Jo, chciała już iść na górę, ale ją przytrzymałam.
- Nie Jo. Niech ten bachor ma ojca w całości. - Powiedziałam.
- No dobrze... Ari, ty wiesz, że jesteś rozpalona? Ty masz gorączkę! - Krzyknęła i zaczęła mnie dotykać po policzkach i czole.
- Wiem i nie czuję się zbyt dobrze... - Odpowiedziałam.
- Może pojedziemy do lekarza? - Spytała.
- Nie... Nie trzeba. - Odparłam.
- Właśnie, że trzeba, ty na prawdę fatalnie wyglądasz. Poczekaj tu na mnie, ja się ogarnę i jedziemy. - Powiedziała i pobiegła do pokoju. Po chwili zakręciło mi się w głowie i upadłam.
Obudziłam się w białej sali. To był chyba szpital.
- Co się dzieje? - Spytałam.
- Ariana! Nareszcie się obudziłaś! Po czekaj pójdę po lekarza. - Powiedziała Joanne.
- Chłopaki co ja tu robię? - Spytałam i spojrzałam na całą czwórkę. No oczywiście, szanownego pana Malika nie było, bo był z Edwards.
- Zemdlałaś wczoraj rano i dopiero teraz się obudziłaś, a jest 16. - Wyjaśnił mi Liam.
- Dzień dobry panno Collins. Jak się pani czuje? - Spytał lekarz wchodząc do sali, a zanim Joanne.
- Strasznie mnie głowa boli. - Odpowiedziałam.
- Nie dziwię się, skoro upadła pani na kafelki. Zrobiliśmy pani badania i nie mamy dobrych wieści. Chce pani, żeby pani przyjaciele przy tym byli, czy raczej nie? - Powiedział lekarz
- Niech zostaną. - Odparłam.
- Więc ma pani lekko zaawansowaną białaczkę, którą bardzo ciężko wyleczyć, albo i wcale... - To co powiedział lekarz wywołało u mnie łzy.
- To dlatego zemdlałam? - Spytałam.
- Tak. - Odpowiedział krótko.
- Ile mi zostało? - Znów zapytałam
- Dajemy pani maksimum 6 miesięcy. Ani dnia dłużej. - Powiedział.
- O mój boże. - Powiedziała Joanne.
- Ariana, będzie dobrze. Zobaczysz. - Powiedział Niall.
- Ari dasz radę. - Powiedział Liam.
- Na pewno nie umrzesz. - Harry.
- Zostaniesz z nami. - Louis.
- Zostawię państwa samych. - Powiedział lekarz i wyszedł.
- Zabierzcie mnie do domu. Proszę. - Powiedziałam przez szloch.
- Pójdę zapytać się lekarza kiedy cię wypuszczą. - Odezwała się Jo i wyszła.
- Nie umrzesz Ari. Nie teraz. - Przytulił mnie Hazz.
- Oby. - Szepnęłam.
- Więc lekarz powiedział, że do jutra cię zostawią na obserwacji. - Przyszła Joanne.
- Dobrze. Dziękuję. - Odparłam.
- Potrzebujesz czegoś? - Spytał Liam.
- Tylko mojego telefonu. A tak w ogóle co z Zaynem? - Spytałam.
- Cały czas z Perrie, ale nie będziemy ci o tym mówić. - Harry.
- A Perrie, już urodziła? - Zapytałam.
- Za tydzień ma termin. - Louis.
***
Następnego dnia mnie wypuścili. Dobrze być w domu. Jestem lekko osłabiona, no co się dziwić, choruję na białaczkę. Z dnia na dzień będzie gorzej. Gdy przekroczyłam próg domu, od razu się skierowałam do pokoju mojego i Zayn'a.
- Ariana co ty tu robisz?! - Spytał zdziwiony Zayn.
- Jak widać mieszkam. Do pokoju wejść, nie mogę? - Ja.
- Gdzie ty byłaś? - Zapytał.
- W szpitalu. - Odpowiedziałam.
- Co?! Czemu?! Dlaczego nie zadzwoniłaś?! - Krzyczał zdziwiony.
- Zemdlałam i byłam w śpiączce. Dopiero wczoraj się obudziłam, a z tego co wiem to byłeś z Perrie. Przyszłam tu tylko po ciuchy. - Powiedziałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej dużą walizkę i zaczęłam pakować do niej ciuchy.
- Wyprowadzasz się? - Spytał.
- Nie. Harry powiedział, że mogę spać u niego w pokoju. Nie będę przeszkadzać tobie i Edwards. - Odpowiedziałam.
- Ariana nie rób tego. Ja cię kocham. - Powiedział.
- Za późno. Dałam ci wybór, ty wybrałeś ją. To koniec. tak jak i mojego życia. - To ostatnie szepnęłam prawie nie słyszalnie.
- Ariana... - Zayn.
- To koniec. - Powiedziałam. Dokończyłam pakowanie i wyszłam i skierowałam się do pokoju Hazzy.
- Mogłaś mnie zawołać. Pomógłbym ci. - Powiedział lokowaty.
- Nie... Dziękuję, że pozwoliłeś mi tu spać przez TEN czas. - Powiedziałam.
- Nie umrzesz. Zobaczysz. Będzie dobrze, tylko musisz w to uwierzyć. - Odpowiedział.
- Masz 100% pewności? Słyszałeś co powiedział lekarz. Chciałabym uwierzyć w to, że będzie dobrze, ale nie mogę. - Odparłam smutno.
- Ari, ja muszę ci coś powiedzieć. Ja....
______________________________________________________________________
I co powiedział Harry? Piszcie w komentarzach. Pa. May xx.
Jak znam życie to Harry powiedział że ją kocham.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.♥
Tylko mi nie mów że chcesz ją uśmiercić.:c
Czekam na następny.
oj zobaczysz... Może? :P
OdpowiedzUsuńHazza powie że ją kocha, mam taką nadzieję ;) z Zaynem było fajnie do czasu, jak mógł wygrać Perrie ? Popłakałam się czytając ten rozdział ;')
OdpowiedzUsuńwybrać*
Usuńno sama nie wiem... ? nie no. ja ogólne wpadłam na ten pomysł, jak w necie się znalazły plotki, że Perrie jest w ciąży, soł...
Usuń