Jaka ulga... Jestem znów z Zayn'em i mam nadzieję, że nic nas nie rozdzieli... Tak jak wszyscy planowaliśmy, razem z Jo wprowadziłyśmy się do chłopaków.
Lot był długi... Strasznie długi... No ale nie ważne. Z lotniska odebrali nas chłopacy. Jak by jeden nie mógł przyjechać. No ale nie ważne. Grunt, że dojechaliśmy.
- To co idziemy na imprezke? - Zapytał Harry, kiedy załadowali walizkami i kartonami (które należały do mnie i do Jo), przekroczyliśmy próg.
- Pojebało? Najpierw muszę się rozpakować. - Powiedziałam.
- Ja ci pomogę... - Uśmiechnął się tajemniczo Zayn.
- Tsa. - Mruknęłam.
- Więc ja pomogę Joanne. - Powiedział Harry i objął ją ramieniem.
- Nie, nie pomożesz. Pokażcie mi tylko gdzie ja mam spać... - Joanne strąciła z siebie ramię Stylesa.
- U mnie skarbie... - Odparł Styles i znów ją objął.
- Marzysz... - Odpowiedziała.
- Więc... Przez ten czas, jak byłyście w Los Angeles, my postanowiliśmy zrobić tam taką gratownie, więc możesz spać ze mną, albo ze Harrym... - Odezwał się Niall.
- Pójdę do ciebie, bo Hazzy nie lubię... Bez urazy Hazz. - Powiedziała Jo.
- Widzisz Harry Jo lubi mnie bardziej. - Zaśmiał się triumfalnie Niall.
- Oj tam oj tam. To nie oznacza, że będzie ci gotować. - Powiedział Harry.
- Jezu dzieci, ale wy problemy macie. - Odezwała się Jo.
- Chodźmy cię rozpakować... - Powiedział Malik i pociągnął mnie i walizki w stronę NASZEJ sypialni.
- Och Zayn... Ty tylko o jednym myślisz... - Powiedziałam, gdy weszliśmy do pokoju.
- Nie prawda... W sumie... Myślę tylko o tobie, o sobie, no o nas ogólnie. - Objął mnie w pasie.
- Seksu i tak nie będzie. - Odparłam.
- No ale czemu? Okres? - Spytał smutno.
- Nie. Po prostu jestem zmęczona, ledwie na nogach stoję, a jeszcze trzeba rozpakować moje walizki... - Dałam mu całusa.
- A jutro? - Zapytał.
- Jak będziesz grzeczny to się jeszcze zastanowię... - Powiedziałam.
- Osz ty szantażystko. - Zaczął mnie łaskotać, przez co wyginałam się na wszystkie możliwe strony.
- Przestań! - Krzyczałam.
- Nie! - Odkrzyknął.
- No przestań no! Bo seksu nie będzie! - Krzyczałam.
- Nie ma bata! - Odparł.
- Foch! - Tupnęłam nogą.
- Oj kochanie. - Przestał.
- Nadal foch. - Powiedziałam.
- Kotku... - Chciał mnie pocałować, ale ja zrobiłam unik.
- Foch. - Powtórzyłam.
- Ari... - Powiedział i spojrzał na mnie uwodzicielskim spojrzeniem, przez który zawsze ulegam.
- Prze... Przes...Przestań! - krzyknęłam i odwróciłam głowę, tak, żeby nie spojrzeć mu w oczy.
- Nadal foch? - Spytał.
- Nadal foch. - Powiedziałam stanowczo.
- Nie przestanę tak patrzeć, dopóki nie będziesz miała unfocha. -Odparł.
- Oh no dobra. - Odpuściłam.
- No widzisz... To zawsze na ciebie działa. - Zaśmiał się triumfalnie.
- Oj zamknij się. Następnym razem się nie dam. - Powiedziałam.
- Za każdym razem to mówisz... - Odparł.
- Oj cicho bądź i pomóż mi się rozpakować. - Odpowiedziałam.
Więc zaczęliśmy mnie rozpakować. Trochę nam to zajęło, bo aż ok. 3 godzin, czyli jakoś do 2 rozpakowywaliśmy mnie. Położyłam się bezsilnie na łóżku i zasnęłam w ciuchach. Nawet nie miałam siły przebrać się w piżamę.
Obudziłam się ok 13. trochę długo... Podparłam się na łokciach i zobaczyłam, że nigdzie nie ma Zayn'a, a w domu jest cicho, za cicho, jak o tej porze. Zauważyłam małą karteczkę równo złożoną na pół, leżącą na poduszce Malika. Wzięłam ją do ręki i odczytałam:
"Oj kochanie, ale ty masz twardy sen. Nawet czołg cię nie obudzi... :p Nie ważne. Jakby co jestem z chłopakami i Joanne w studiu. Przyjedź do nas, chyba, że ci się nie chce. W razie co to wrócimy do domu wieczorem. Pewnie tak o 18, 19.
Zayn xoxo. :* "
Nie mam twardego snu. A on na pewno mnie nie budził. Heh nie ważne. Wstałam leniwie z łóżka i spostrzegłam, że nie jestem w moich ciuchach tylko w koszulce Zayna i mojej bieliźnie. Uśmiechnięta poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i powędrowałam do szafy. Ukradłam Zaynowi jego ulubioną koszulkę, wzięłam moje kochane rurki i czarne conversy. Ubrałam się w owe ciuchy i zrobiłam delikatny makijaż.Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki po czym je zjadłam. Umyłam zęby i taksówką pojechałam do studia tatuaży. Kolejny tatuaż... Hue hue.
_____________________________________________________________________
Nie podoba mi się ten rozdział, ale co mi tam. Więc zakładam nowego bloga i on nie będzie o one direction, tylko o ROOM 94. mam nadzieję, że będziecie go odwiedzać i komentować...Link podam w następnym rozdziale. I mam na was focha ponieważ nie komentujecie. Dwie osoby komentują : Agucha Malik i I LOVE YOU ZAYN. Dziękuję chociaż wam. :* Dostaniecie w nagrodę dedyka. May
Bomba rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Cudny,boski..i długo by tak wymieniać:-) Dziękuję ci znowu za takie miłe słowa<3
OdpowiedzUsuń