Obudziłam się 9 w objęciach Malika a jeszcze między nami leżała Ali.
- Już nie śpisz królewno? - Zapytał półżywy Zayn.
- Nie... Pójdę zrobić śniadanie, co? - Ja.
- A ja w tym czasie pójdę na spacer z Ali. - Uśmiechnął się.
- Ja mogę z nią pójść. - Powiedziałam.
- Ja z nią pójdę. - Odparł stanowczo.
- Jak chcesz. Nie będę się z tobą kłócić. - Zaśmiałam się i wstałam.
Ubrałam się w to, zrobiłam makijaż, a włosy spięłam w luźnego koczka, ale wcześniej wzięłam szybki prysznic. Gdy już wyszłam gotowa z łazienki, wybuchłam śmiechem. Czemu? Zayn gonił Ali po całym pokoju ze niebieską smyczą. Komicznie to wyglądało...
- Zayn, może ci pomóc? - Spytałam opanowując śmiech.
- Chętnie. Jest bardzo uparta i chyba mnie nie lubi. - Powiedział.
- Ali choć do mnie. Ze mną pójdziesz na spacerek. - Powiedziałam wystawiając ręce do psa, a ona szybko do mnie przybiegła.
- Pójdę z wami. - Odezwał się Zayn.
- Okej. Daj mi smycz. - Powiedziałam, a Zayn podał mi ją.
Zapięłam mojego kochanego szczeniaczka i razem z Zaynem wyszliśmy z domu. Ali załatwiła swoje potrzeby i wróciliśmy do domu, a tam już wszyscy na nogach. Harry coś gotował, Louis denerwował Liama, Niall już coś jadł, a Jo parzyła sobie kawę.
- Cześć wam. - Powiedział Zayn.
- O dzień dobry gołąbeczki! - Krzyknął radośnie Lou w naszą stronę.
- Widzę, że śniadanko robicie. - Powiedziałam.
- Nom... Głodna? - Harry.
- Może troszeczkę. - Uśmiechnęłam się, a Ali zaszczekała.
- Nie martw się Ali, też dostaniesz... - Harold.
- A no właśnie! Zayn przed chwilą dzwonił Paul i kazał przekazać, że jedziemy w 7-miesięczną trasę. - Odezwał się Liam.
- Co?! - Zayn.
- Za dwa dni mamy wylot. - Dodał Niall.
- Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? - Zapytała zdenerwowana Joanne.
- Em... E... - Niall.
- Dobra nie ważne. - Jo.
- Dłuższej nie dało się wymyślić?! - Zapytał zdenerwowany Malik.
- Zayn uspokój się. Szybko minie, zobaczysz... - Powiedziałam.
- No oby... - Odparł.
Pod czas wspólnego śniadania panowała niezręczna cisza. Po śniadaniu porozchodziliśmy się do pokoi. Położyłam się na łóżku, a Zayn koło mnie ze swoim Macbookiem.
- Co tam patrzysz? - Spytałam.
- TT. - Odparł krótko.
- Oj Zayn, wiem, że nie pasuje ci ta trasa, ale zobaczysz, szybko minie. Będziemy się ze sobą kontaktować... - Powiedziałam.
- Nie chcę jechać, głównie dlatego, że dopiero wyszłaś ze szpitala, dopiero cię odzyskałem, a Paul wymyślił sobie trasę. Chciałbym się tobą trochę nacieszyć... - Spojrzał na mnie.
- Wiem, ale taką masz pracę. Musisz... - Lekko się uśmiechnęłam.
- Niestety... A najgorsze jest to, że prawdopodobnie nie będzie mnie na świętach, w sylwestra i w twoje urodziny... - powiedział.
- Skąd wiesz kiedy mam urodziny? Nigdy ci nie mówiłam... - Zapytałam zdziwiona.
- Oj kotku takie rzeczy się wie... - Zaśmiał się.
- Joanne ci powiedziała, prawda? - Zapytałam.
- No. Ale i tak bym się dowiedział. - Zaśmiał się triumfalnie.
- No ciekawe skąd... - Powiedziałam.
- Wydusiłbym to z ciebie. - Odparł.
- Aha... Ciekawa jestem jak...- odpowiedziałam.
- Mam ci pokazać jak? Znam twój słaby punkt. - zapytał.
- Na prawdę? - Ja.
- No. - Odparł i zaczął mnie łaskotać.
- Przestań! Zayn! Czemu ty taki złośliwy jesteś! No kurczę przestań! - Krzyczałam w niebogłosy.
- Jak dostane buziaka to przestanę. - Powiedział.
- Szantażujesz mnie? - Spytałam.
- Tak. - Odpowiedział stanowczo.
- Jak przestaniesz to się zastanowię. - Ja.
- Pfff. Nie ma bata, chce buziaka. - Zayn.
- No dobra. - Ja.
- Widzisz? Trzeba było tak od razu. - Przestał, a ja dałam mu obiecanego buziaka.
***
Długo rozmawialiśmy, co po chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Za każdym razem jest jak na pierwszej randce. Jak młodzi zakochani. Następnego dnia tak samo. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy i skończyć nie mogliśmy. Ale skończyć musieliśmy, gdyż chłopaki jadą w 7-miesięczną trasę, a ja zostaje sama z Joanne w domu...
_______________________________________________________
Jak tam? U mnie koszmarnie... Jestem chora, a co najgorsze nie mam weny i się nudzę. Cały dzień w łóżku. Jak znacie jakieś ciekawe książki FANTASTYCZNE to mi proszę napiszcie w komentarzach, bo na prawdę się nudzę i muszę coś przeczytać... :/ Chora May żegna xx
środa, 29 maja 2013
26 - Trasa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebisty rozdział.
OdpowiedzUsuńAle pytanko czemu 7 miesiecy.?
Czekam na next.
I zycze powrotu weny.;*
Dziękuję, a jeśli chodzi o tą trasę to coś wcześniej planowałam, ale uznałam, że to coś będzie później, a teraz będzie coś innego. :)
Usuń7 miesiecy?dlugo...ale rozdzial i tak super:) zapraszam do sb na 13 rozdzial:)
OdpowiedzUsuńBoski:* czekam na następny
OdpowiedzUsuń